Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 listopada 2011

Kawałek cienia

Niedawno miałem takie bardzo mocne poczucie, że z życiem jest jak z chodzeniem po wodzie;). Wyobraźcie sobie ogromny ocean, czasem za dnia, czasem w nocy, wiatr, mnóstwo fal .... i siebie pomiędzy nimi.

Ta woda, te fale to różne trudne wydarzenia. One zalewają twarz, zalewają oczy. [przestajecie mówić - nie można Was zrozumieć, przestajecie dostrzegać wyraźnie - nie da się dobrze ocenić sytuacji ....]. Tragedia!

Kiedyś miałem tak, że gdy zalewała mnie fala bardzo często nurkowałem jeszcze głębiej (aż do dna?). To głupie bo przed wodą uciekałem w jeszcze większą wodę. Jak człowiek, który widząc, że delikatnie ubrudził ubranie idzie do sadzawki wysmarować się błotem ze szczytną ideą "bo nie będzie widać".

Jednocześnie walczyłem z falami łudząc się, że sukces oznaczać będzie brak fal.

"Zapomniałem" tylko, że brak fal to skutek braku wiatru. A przecież "w letnim powiewie przychodzisz do mnie... Panie".

Fale nigdy nie znikną, są potrzebne. To co można jednak zrobić to: nie nurkować gdy zalewa nas woda. Przecież, każda fala spłynie, wystarczy cierpliwość i wzrok utkwiony na celu. Bo tak jest łatwiej.


Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w kalendarzu przeczytałem cytat z jednego z Ojców Pustyni: Ewagriusza z Pontu. Pisze On:

"Wszelka walka między nami a demonami nie toczy się o nic innego, jak tylko o modlitwę duchową"..

Rozumiecie: WSZELKA - tzn. nie ma innej walki (sic!). Tylko taka!

Oni walczą tylko o to byśmy się nie modlili. Żyli od reanimacji (w sakramencie spowiedzi) do reanimacji. Zero życia, zero siły. Tylko szarpanina.

A tu trzeba się modlić w każdej okazji, szczególnie gdy właśnie zalewa fala i i robimy ... głupoty.


......



Równie dobrze jak o falach i wodzie można pisać o świetle i cieniu. Interpretacja nasuwa się właściwie bez jakiejkolwiek zachęty. Sam pisałem nie tak dawno wiersz na ten temat. Pamiętacie ?:) "...im większe światło, większy cień ..."

Jak wielkie było moje zaskoczenie i jednocześnie zachwyt, gdy doświadczyłem mistrzowskiego dotknięcia tego tematu przez Grzegorza Turnau.


Poczytajcie [źródło: http://www.tekstowo.pl/piosenka,grzegorz_turnau,kawalek_cienia.html], wyróżnienia moje:


Prosty temat: światło-cień.
Implikacje i przenikanie.
Wpływ księżyca na mój sen,
słońca zaś na moje wstawanie.


Mam niebylejakie, bo
południowo-zachodnie okna.
Patrzę. Czekam. Setki lat.
Dzień i noc. I nic. Nuda wielokrotna.

Podobno każdy ma swój kawałek cienia -
brak cienia jest dowodem nieistnienia -
lecz bez kawałka światła
nie jest łatwo...


A przecież każdy ma swój kawałek nocy;
po ciężkim dniu zamyka wreszcie oczy,

lecz sen bez kawałka słońca
nie ma końca...


.....

Czytam to któryś już raz. Wiatr gra na szybach. Za nimi uśpione miasto.


Posłuchajcie na dobranoc ;)

http://www.youtube.com/watch?v=OoLJjESfa30

Trzymajcie się,

niedziela, 20 listopada 2011

Królestwo i Król

Królestwo i Król

Cieszę się, że znowu będę mógł coś napisać. Dziś mamy wielką
uroczystość: Chrystusa - Króla Wszechświata.

Z jaką wielką prostotą tłumaczy On w Ewangelii o jakie królestwo,
królowanie i poddanych chodzi. Przeczytajmy wspólnie ten krótki
fragment:


Mt 25, 31-46

35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

36 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie".

Dziś przyszło mi do głowy, że przecież niekoniecznie musi chodzić o
potrzeby ciała. Czy zdarzyło się Wam może, że spotkaliście człowieka,
który szukał gorączkowo sensu życia i nie mógł o odnaleźć? Szukał
instynktownie Boga, dobra, ale do tej pory pił ze źródeł, które nijak
nie mogły ugasić tego pragnienia. Czy nie spotkaliście kogokolwiek,
kto czuł się wyobcowany w swoim środowisku? A może zdarzyło się, że
byliście świadkiem obnażenia czyjejś wady, może grzechu, w gronie
ważnych dla niego osób?

Człowiek, którego atakuje grzech, upokarzają słabości, przewracają na
ziemię wady czy uzależnienia często jest bardzo samotny w swojej
chorobie. Nie ma też sił / odwagi by prosić o pomoc. W samotności tkwi
w tym więzieniu, nawet atakując w bezsilnej złości wszystko i
wszystkich, widząc w tym atak samego siebie.

A przecież, nawet w tym człowieku / świątyni mieszka Bóg! Każdy z nas
jest przecież Jego dzieckiem, Jego świątynią, Jego mieszkaniem!

A ja sam jestem najbardziej agresywny gdy czuję się zaatakowany, gdy
ktoś celnie uderzy mnie w moją ranę. Czy dlatego tak celnie uderza, że
zna ją doskonale, a sam cierpi znacznie bardziej niż ja?

Hmmm.

Przeczytajmy teraz dalej z Valtorty
[http://voxdomini.com.pl/valt/valt/v-06-015a.htm#ost]

"A potem zwróci się to tych, którzy będą po Jego lewicy, i powie im, z
surowym obliczem, ze spojrzeniem podobnym do błyskawic rażących
potępionych, z głosem, w którym zabrzmi gniew Boży: "Idźcie stąd
precz! Odejdźcie precz ode Mnie, o przeklęci! Do ognia wiecznego,
przygotowanego przez gniew Boży dla demona i aniołów ciemności i dla
tych, którzy słuchali ich głosów potrójnej i plugawej pożądliwości.
Byłem bowiem głodny, a nie nakarmiliście Mnie; spragniony, a nie
ugasiliście Mojego pragnienia; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
przybyszem - a odrzuciliście Mnie; chorym i w więzieniu - a nie
odwiedziliście Mnie. Mieliście bowiem tylko jedno prawo: zadowolenie
własnego ja. A ci Mu powiedzą: "Kiedy widzieliśmy Cię głodnym,
spragnionym, nagim, przybyszem, chorym, w więzieniu? Naprawdę nie
znaliśmy Cię. Nie było nas wtedy, gdy Ty byłeś na ziemi." A On odpowie
im: "To prawda. Nie znaliście Mnie, bo nie było was wówczas, gdy Ja
byłem na ziemi. Ale znaliście przecież Moje słowo i mieliście biednych
pośród siebie, głodnych i spragnionych, i nagich, i chorych, i
uwięzionych. Dlaczego nie uczyniliście im tego, co być może
zrobilibyście Mnie? Nie jest już powiedziane, że miłosiernymi względem
Syna Człowieczego mogli być tylko ci, którzy mieli Go pośród siebie.
Czy nie wiecie, że w Moich braciach Ja jestem, i gdzie jest jeden z
nich, który cierpi, tam jestem Ja; i że to, czego nie uczyniliście
jednemu z tych Moich najmniejszych braci, tego odmówiliście Mnie,
Pierworodnemu spośród ludzi? Odejdźcie i palcie się w waszym egoizmie.
Odejdźcie i niech otoczą was ciemności i chłód, bo ciemnością i lodem
byliście, choć wiedzieliście, gdzie znajdowało się Światło i Ogień
Miłości". I pójdą ci na wieczną mękę, a sprawiedliwi wejdą do życia
wiecznego."

hmmm.

Módlmy się za siebie samych i za siebie nawzajem byśmy przyjęli Łaskę
głoszenia Królestwa Bożego właśnie tak, jak On tego chce.

Nie poprzez wielkie dzieła, ale każdego dnia każdej osobie, uśmiechem,
dobrym słowem, czasem pełnym Miłości milczeniem (choć złośliwa ironia
aż ciśnie się przez zęby) głośmy Jego Dobrą Nowinę.

Módlmy się, by spotkać się pewnego dnia w towarzystwie, któremu
całkowicie obcy jest ogień egoizmu, który spala mimo lodów i
ciemności.

Trzymajmy się!

środa, 2 listopada 2011

Wszyscy Święci


Dzień Wszystkich Świętych - jak piękne to święto!. Jak przy tym trudno odpowiedzieć dziecku co to właściwie znaczy być świętym ;).

Najczęściej świętych wyobrażamy sobie podziwiając obrazy wiszące  w dostojnych katedrach. Nie dość, że idealizują same postacie to jeszcze najczęściej odnoszą się do ostatniego etapu ich pobytu na ziemi. Jakże łatwo wyobrazić sobie św. Józefa Egipskiego, gdy jest namiestnikiem Egiptu i jest noszony na lektyce - on - mędrzec. Tylko jak wtedy się do niego przyrównać? Słabo to wypada.

Spróbujcie jednak przyrównać siebie do młodego chłopaka - Józefa skrępowanego sznurami, który jest wleczony razem z innymi niewolnikami za karawaną. Od razu staje się dla nas taki "bliższy, dzisiejszy, życiowy" :P


Jednocześnie, idąc tym tokiem, czytając różne "żywoty świętych" nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jedno ich wszystkich łączy - niedoskonałość (sic!).

"Ty jesteś Piotr, skała..." a zaraz potem "odejdź precz szatanie...".

Chodzenie po wodzie i zaraz potem "Jezu ratuj"

Co jest zatem tą esencją świętości?

Taki sam problem miał św. Dominik Savio, który podobne pytanie zadał swojemu opiekunowi św. Janowi Bosko. Wyjaśnienie było cudownie proste!

Święty to taki człowiek, który (z pamięci):

- raduje / cieszy się z tego (i tym) co robi
- wykonuje swoje obowiązki (jakiekolwiek by one nie były)
- modli się
- czyni dobro

To już wystarczy!!!!!,  choć jeszcze jest jedna - piąta - chyba najważniejsza rzecz. Tutaj dobra będzie anegdota:

Pewna pobożna kobieta umarła i staje przed św. Piotrem, który mówi "tu są drzwi do nieba, otwierają się jak osiągniesz 4000 punktów z testu swojego życia".
Kobieta truchleje, ale też jest dobrej myśli. Zaczyna się wyliczanie:
- chodziłam w każdą niedzielę do kościoła
- bardzo dobrze - 1 punkt
- chodziłam też do kościoła w dni powszednie
- wspaniale  - 1 punkt

Pot zrasza już czoło kobiety - słabo to widzi.

- zrobiłam wiele dobrego dla innych
- fantastycznie - 1 punkt

Tego już było kobiecie za wiele. Nie mogąc znieść napięcia pada na kolana i krzyczy z całej mocy:
- Jezu ratuj!

Na to św. Piotr z uśmiechem:
- no, 4000 punktów - wchodzisz!

;)))))))))))))))))


Święty to nie ten doskonały, ale ktoś kto ma Miłość (tak - DO SIEBIE, potem to innych) by ciągle powstawać i iść dalej. Jakże bardzo pomaga w tym godzenie się na aktualny stan siebie, jakikolwiek by on nie był!

Nie mów więc "ja to nie jestem za święty" ale nim (nią) bądź i uciesz się tym! Tak, uciesz się!

Pamiętacie wiersz?

"i wiesz wystarczy dobra wola
to takim ludziom niebo dano
i nawet ona nie jest moja
bo to pragnienie we mnie wlano"

Cieszmy się więc razem ze świętymi.

Pamiętajmy też - szczególnie dziś - o duszach w czyśćcu - to są już ludzie zbawieni, ich przeznaczeniem jest niebo!

Potrzebne jest jednak bolesne oczyszczenie. Możemy im w tym BARDZO pomóc, więc róbmy to!!! Oni się za nas modlą, pomagają - my możemy ofiarować swoje trudności, cierpienia, wyrzeczenia - żadne z nich nie będzie "na darmo".

Trzymajcie się!