" Uczyń cud, żebym uwierzył"
"Nie prosi się o cuda, żeby uwierzyć. Prosi się o wiarę, żeby wierzyć i dzięki temu otrzymać cud."
[http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-04-147.html]
Wiecie, że nigdy nie modliłem się prosząc o wiarę?! ...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Nie przypominajcie przeszłości ani sobie, ani jemu [MK: grzesznikowi]. Człowiek, który się podnosi po uzyskaniu przebaczenia, po okazaniu skruchy, po szczerym postanowieniu [poprawy], ma wolę, ale jest też obciążony dziedzictwem przeszłych namiętności, przyzwyczajeń. Trzeba umieć pomagać mu w wyzwalaniu się z tego. Bardzo roztropnie. Bez przypominania przeszłości. To byłoby nierozważne wobec miłości i wobec samego człowieka.
"Nie prosi się o cuda, żeby uwierzyć. Prosi się o wiarę, żeby wierzyć i dzięki temu otrzymać cud."
[http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-04-147.html]
Wiecie, że nigdy nie modliłem się prosząc o wiarę?! ...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Nie przypominajcie przeszłości ani sobie, ani jemu [MK: grzesznikowi]. Człowiek, który się podnosi po uzyskaniu przebaczenia, po okazaniu skruchy, po szczerym postanowieniu [poprawy], ma wolę, ale jest też obciążony dziedzictwem przeszłych namiętności, przyzwyczajeń. Trzeba umieć pomagać mu w wyzwalaniu się z tego. Bardzo roztropnie. Bez przypominania przeszłości. To byłoby nierozważne wobec miłości i wobec samego człowieka.
Przypominać grzech winnemu, który
okazał skruchę, to poniżać go. Wystarczy, że
przypomina o nim jego przebudzone sumienie. Przypominanie stworzeniu jego
przeszłości [często] rozbudza ponownie namiętności, a czasem powoduje nawrót do
opanowanych już złych skłonności, uleganie im. W najlepszym wypadku to
zawsze wywołuje pokusy. Nie kuście waszego bliźniego, bądźcie roztropni i
miłosierni. Jeśli Bóg was ustrzegł przed popełnieniem pewnych grzechów, to
uwielbiajcie Go. Nie obnoście się jednak z waszą sprawiedliwością, żeby dręczyć
tego, który nie był sprawiedliwy. Umiejcie zrozumieć błagalne spojrzenie
człowieka nawróconego, który chciałby żebyście zapomnieli, a wiedząc, że nie
zapominacie, błaga was, żebyście przynajmniej go nie przytłaczali
przypominaniem mu przeszłości." [http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-04-150.html]
Pogrubienie moje.
Napisałem to dlatego, że chyba dociera do mnie powoli co to
znaczy "czuwać". Kiedyś myślałem, że chodzi o czyny. Bzdura. Grzeszy
się najpierw w myśli. I to myśli pojawiają się "znikąd" a nie czyny.
Normalny człowiek wie co robi. Ale jeśli nie zapanuje nad myślami, nie będzie rozpraszał
tych, które przychodzą nieproszone powinien nie dziwić się, że nagle przestaje
panować i nad czynami.
Gdy nad czynami już nie panuje pojawia się skłonność, po
niej przyzwyczajenie a następnie przeznaczenie.
Zawsze na początku jest myśl.
Nie masz siły - wołaj na pomoc Ojca!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Posłuchajcie: powiedziano, że nie należy powierzać
swego serca cudzoziemcowi, bo nie zna się ich zwyczajów. Ale czy możemy
powiedzieć, że znamy serce tego, kto jest naszym współobywatelem? Serce
przyjaciela? Serce krewnego? Tylko Bóg zna doskonale serce człowieka. Człowiek
zaś ma tylko jeden środek pomagający poznać serce swego bliźniego i zrozumieć,
czy jest naprawdę jego współobywatelem, jego prawdziwym przyjacielem i
prawdziwym krewnym.
Jaki to środek? Gdzie się znajduje? W
samym bliźnim i w nas. W jego czynach i słowach, i w naszym prawym osądzie.
Kiedy – oceniwszy w prawy sposób – zdajemy sobie sprawę, że w słowach
bliźniego, że w tym, co czyni lub w tym, co chciałby, żebyśmy my czynili, nie
ma dobra, wtedy można powiedzieć: „On nie ma dobrego serca i nie mogę mu ufać”.
Trzeba go traktować z miłością, bo jest dotknięty najpoważniejszym
nieszczęściem: ma chorego ducha. Nie należy jednak naśladować jego czynów ani
brać jego słów za prawdziwe i mądre, a w żadnym wypadku nie należy iść za jego
radami.
Nie pozwólcie się zniszczyć pyszną
myślą: „Jestem mocny i zło innych nie wchodzi we mnie. Jestem sprawiedliwy i
nawet jeśli słucham niesprawiedliwych, sam pozostaję sprawiedliwy”. Człowiek to
głęboka otchłań, w której znajdują się wszystkie elementy dobra i zła. Pomagają
nam wzrastać i stawać się królami, pierwszymi, pomocnikami Boga; [albo też]
wspierają rozwój złych elementów i wprowadzanie królowania tego, co jest
szkodliwe: [uleganie] namiętnościom i złym przyjaźniom. Wszystkie ziarna zła i
wszelkie dążenia do dobra śpią w człowieku dzięki miłującej woli Boga oraz z
powodu złej woli szatana. On skłania do zła, kusi, pobudza. Bóg zaś przyciąga,
umacnia, kocha. Szatan usiłuje zwieść, Bóg pracuje, żeby pozyskać. Ale nie
zawsze Bóg odnosi zwycięstwo, bo stworzenie jest ociężałe dopóty, dopóki nie
uczyni miłości swym prawem. Z powodu tej ociężałości zniża się i pozwala się
pociągnąć łatwiej ku temu, co natychmiast zaspokaja głód tego, co najniższe w
człowieku.
Co się tyczy słabości ludzkiej, o której mówię, to możecie
zrozumieć, że nie można ufać sobie. Należy też bardzo mocno uważać na naszego
bliźniego, aby nie łączyć trucizny [jego] nieczystego sumienia z tym, co już
fermentuje w nas samych. Kiedy się rozumie, że jakiś przyjaciel jest przyczyną
ruiny naszego serca, kiedy jego słowa niepokoją sumienie, kiedy jego rady
przynoszą zgorszenie, trzeba umieć porzucić wyrządzającą szkodę przyjaźń.
Trwając w niej, zobaczylibyśmy, jak ginie duch, zaczęlibyśmy dokonywać czynów
oddalających od Boga, przeszkadzających zatwardziałemu sumieniu pojąć
natchnienia Boże.
Gdyby jakiś człowiek winny ciężkich grzechów
mógł i chciał mówić, żeby opowiedzieć, jak doszedł do tych grzechów,
zobaczylibyśmy, że u ich źródeł była zła przyjaźń...»
«To prawda...» – przyznaje cicho Samuel z Nazaretu.
«Strzeżcie się tych, którzy najpierw zwalczają was bez
powodu, a potem obsypują was nagle zaszczytami i podarunkami.
Strzeżcie się tych, którzy pochwalają
wszystkie wasze czyny i są gotowi do wszelkich pochwał: to
znaczy wychwalają leniwego jako dobrego pracownika, cudzołożnika jak męża
wiernego, złodzieja jako człowieka uczciwego, okrutnika jako człowieka
łagodnego, kłamcę jako człowieka szczerego, złego wiernego i najgorszego z
uczniów jako wzór [do naśladowania]. Czynią to, żeby was zniszczyć i
posłużyć się waszym upadkiem do zrealizowania swych podstępnych planów.
Uciekajcie od tych, którzy chcą was
upoić pochwałami i obietnicami, aby was skłonić do działań, których nie
dopuścilibyście się, gdybyście nie byli upojeni.
A kiedy przysięgliście komuś wierność,
unikajcie układów z jego nieprzyjaciółmi. Oni bowiem mogą przychodzić do was
tylko po to, ażeby szkodzić temu, którego nienawidzą, i szkodzić mu z waszą
pomocą.
[por.
Mt 10,16] Otwórzcie oczy. Powiedziałem: bądźcie przebiegli
jak węże, będąc równocześnie prostymi jak gołębie. Dla ukazywania spraw
duchowych prostota jest święta. Żeby jednak żyć w świecie bez szkodzenia sobie
i swoim przyjaciołom, trzeba przebiegłości, która potrafi odkryć podstępy tych,
którzy nienawidzą świętych. Świat to jedno gniazdo węży. Umiejcie poznać
świat i jego podstępy. Ale jak gołębie nie pozostawajcie w błocie, w którym
leżą węże, lecz – z prostymi sercami dzieci Bożych – [przebywajcie] w schronieniu
na górze skały. I módlcie się, módlcie się. Zaprawdę bowiem powiadam wam:
ogromny Wąż syczy wokół was i jesteście w wielkim niebezpieczeństwie. Ten, kto
nie czuwa, zginie."[więcej: http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-04-151.html]
Czuwajmy!