Doświadczenie drugiego człowieka jest jak nurkowanie w
niezmierzonym oceanie. Przestrzeni, która ma swoje ciepłe i zimne prądy, podwodne
skały, tętniące życiem rafy, która jest zamieszkała przez różnorodne istoty.
Empatia otwiera na ten świat, teoretycznie bez granic.
Ostatni trening nauczył mnie wielkiej pokory wobec drugiego
człowieka i tego, że zaproszony w jego (drugiego człowieka) głębię zawsze pozostaję gościem. On jest w swoim
świecie - od zawsze. Ja potrzebuję profesjonalnego osprzętu nurka. By nie
utonąć. By dać Bogu swoją gotowość na posłużenie się mną dla dobra drugiego
człowieka.
Rolnik orze, sieje, podlewa. Bóg daje wzrost. To są Jego
efekty, Jego dzieła!
Dlatego piszę dziś chillout!
Gdy czytam słowa kogoś takiego jak Fabian Błaszkiewicz
bardzo łatwo przychodzi mi popadać w "święty podziw" dla
osoby-mistrza zamiast rzeczywiście posłuchać o czym on mówi. Karmić się
"jego światem" zamiast rzeczywiście zmieniać mój. Co za głupota!
Bóg przychodzi do każdego z nas w lekkim powiewie przynosząc
Pokój. Pokój wynikający z mocy zgadzania się na samego siebie, z mocy dania
sobie prawa do istnienia, dania sobie wagi.
Czy też tak masz, że boisz się czasem odezwać by "nie
zabrać innym przestrzeni"?
Pycha wymaga często działania zgodnie z modelem WIN-WIN.
Wszystkim ma być dobrze. Skoro, zaś spotyka się 3 osoby a każda z nich (w tym
ja) pragnie czegoś innego to jakże upraszcza życie wycięcie potrzeb jednej z
nich - siebie! Pycha nie mówi przy tym najważniejszego - że wycięcie siebie też
kosztuje, że ten koszt zawsze musi zostać pokryty. Zawsze kończy się to FAIL
-FAIL , wszyscy tracą.
Chillout to zadbanie o własne potrzeby tak, by nie obciążać
innych (jawnym czy częściej niejawnym) oskarżeniem. Nie sądzić by nie być
sądzonym.
Chillout to mówienie o sobie by dawać przestrzeń życiową
innym.
Nie mów: "Ty nic nie rozumiesz, zaraz Ci wytłumaczę
jeszcze raz"
Powiedz: "Nie czuję byś był przekonany tym co mówię,
proszę powiedz co budzi twój sprzeciw"
Jakże inaczej prawda?
Chillout to także branie odpowiedzialności za skutki
podejmowanych działań. Dobro (dla mnie, dla innych) często nie jest przyjemne -
szczególnie w krótkim okresie. W długim - jest dobre - nikt nie ma wątpliwości.
Chillout to wreszcie nie oczekiwanie od ludzi (w tym W
SZCZEGÓLNOŚCI SIEBIE) tego, co może dać tylko Bóg.
Tylko tyle i aż tyle.
..........
Niedługo po zakończeniu treningu wpadła mi w ucho dawna
piosenka De Mono: "Druga w nocy".
Wyobraziłem sobie siebie rozmawiającego z własnym EGO ;))
Posłuchajcie: http://www.youtube.com/watch?v=4ASIxXtr_E8
Uczę się śmiać z nierealnych oczekiwań w stosunku do samego
siebie. Tak jestem słaby, ale przecież moc w słabości się doskonali. A
Zbawienie jest w Krwi Boga, nie w nas samych. Nie we mnie.
Trzymajcie się!
Michał
ps.
Szmer szeptu tak zamknięty w dłoniach
jeszcze na ustach blask księżyca
przepuszczam myśl skoro nie moja
nie będzie światła mi zakłócać
Otwieram okno - widzę gwiazdy
to mróz oczyścił niebo z rosy
to dziw - jedyny tam jest każdy
a tej jedności nigdy dosyć
To tu i teraz, prawie we śnie
lecz cóż jest bardziej realnego
zostawiasz wreszcie
to co wcześniej
by już nie pytać się
DLACZEGO.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz