Chociaż tytułowe "krzaki" to dla każdego coś innego to jednak rosną wszędzie - wokół każdego z nas. Jak niewiadoma, nieuporządkowanie, kłopoty, czasem konsekwencje. Rosną i straszą, pochłaniają....
Przez całe życie poświęcamy niesamowitą ilość energii by unikać wchodzenia w przysłowiowe krzaki. Niektórym - niestety - przez długi czas (lub bardzo długi czas) się to udaje. O ironio oznacza to jednak nie rosnącą satysfakcję ze zwycięstwa, ale rosnący stres i strach, że kiedyś się to wreszcie nie uda, że przecież to niemożliwe. W efekcie cały proces unikania "krzaków" pochłania tej energii jeszcze więcej.
Nie da się nie wchodzić w krzaki. W długim okresie to niemożliwe. Po co więc się łudzić?
Lepiej skupić się na tym jak z tych krzaków wychodzić! Jak ciągle iść, nie przestawać.
Przy wychodzeniu z krzaków zwykle przydaje się maczeta - może być Okhama;)
Jutro (zaraz zrobi się dziś) jest dzień dziadka. Po angielsku grandfather, po niemiecku grossvater, po fracusku grand-pere. Dziadek - wielki tata. Ojciec Twojego ojca. Właściwie już samo to starczy za cały komentarz.
Mój dziadek ma około 90 lat (sam już nie pamiętam), na wojnie walczył w oddziałach partyzanckich. Teraz, gdy częściej rozmawiamy opowiada mi jak na prawdę wyglądała wojna. Nie jest to obraz nadający się do kin - chyba, że ku przestrodze. Ciężko nawet o tym pisać. Zresztą, o różnych rzeczach rozmawiamy. Ostatnio powiedział mi, że jak tak się nad tym wszystkim zastanawia, analizuje sobie setki sytuacji to "powodem większości jak nie wszystkich kłopotów jest ludzka duma". Nic dodać nic ująć. Bez względu na to jakich słów by nie użyć.
Z dalszej perspektywy lepiej widać. Dziadek to... tata, który się nie spieszy, który ma czas, dla którego za to często nie ma się czasu.
Jest coś bardzo wyjątkowego w roli ojca.
Hmm. Gdy kończą się słowa zaczyna się przestrzeń ... niekiedy nazywana dla niepoznaki Ciszą.
A co jeżeli cisza słyszy
jeżeli nic jej nie umyka
jeżeli słowo nieuważne
jak bomba gdzieś tą ciszą tyka?
A co jeżeli każde słowo
ma swój futerał z mchu utkany
gdzie oczekuje by na nowo
otworzyć lub zagoić rany?
A co jeżeli wreszcie przestrzeń
tak dziwnie dziś nazwana ciszą
utkana jest miriadem westchnień?
posłuchaj, ... jak się dziś kołyszą
A wtedy każde ważne słowo
i każda wtedy ważna cisza
narodzą w Tobie się na nowo
słyszysz, to dzieje się już dzisiaj!
Jeśli masz szansę nie zapomnij o życzeniach! Sto lat!
ps. polecam listę blogów, które pojawiły się w lewej kolumnie, szczególnie o. Grzegorza. Ostatnich kilka wpisów - bezcenne!
Niedawno pisałem o celach na 2014 rok. Cel to fajna rzecz.Porządkuje, dyscyplinuje, stwarza pewien
kręgosłup, wymaga planu, … wieszamy na nim nasze uczucia, odczucia. .. No
właśnie. Czy czasem nie jest tak, że nasz poziom satysfakcji niebezpiecznie
zaczyna zależeć od celu.Więcej, nasz
wewnętrzny milicjant (sic!) udziela nam dobrostanu zależnie od tego jak oceni
poziom realizacji tego celu.
Właściwie można powiedzieć, że ludzie typowo przyjmują 2 strategie
nagradzania siebie zależnie od położenia względem celu.
1.Pierwszą ze strategii nazwałbym „świąteczną” - hurra rodzinna wigilia! (wiem, w literaturze
występują inne nazwy, ale skoro to nie praca magisterska dajmy coś co łatwo
zapamiętać)
W tej strategii 99% czasu swojego życia człowiek przeżywa na
niskim poziomie satysfakcji czyli martwi się i denerwuje, obawia nieustannie.
Weźmy za przykład „rodzinne święta”. Zaraz po „grobach” zaczyna się nerwówka
kto kogo zaprosi i gdzie, która rodzina będzie odwiedzać którą i którego dnia.
Potem już same problemy: kupowanie prezentów, zapasów jak na przysłowiową zimę,
sprzątanie itp.„Atmosfera świąteczna”
gwarantowana;) Panie (jako zwykle odpowiedzialne za większość pracy) nie śpią
po nocach i wykończone czasem komentują w niewybredny sposób co myślą o „tym
wszystkim”. Następnie przychodzi wigilijny wieczór, atmosfera jest wspaniała,
pojawia się „och abyśmy się tak znowu za rok spotkali” – powiedziane zresztą
absolutnie szczerze i bez przekąsu. Poziom satysfakcji / szczęścia sięga zenitu
by …. za chwilę runąć w dół bo „ktoś musi ten bałagan posprzątać”.
I tak od święta do święta a jeśli strategia człowieka nie
przewiduje święta zbyt często (bo planuje na parę lat do przodu), cóż,
pozostaje chyba tylko współczuć.
2.Drugą strategię nazwę drogową – tym lepiej im
dalej.
Tą strategię można porównać do jazdy z Suwałk nad Zalew Soliński
(pozdrowienia dla mieszkańców). Google miłosiernie podaje, że to jedynie 10
godzin ciągłej jazdy (681 km). Wyobraźmy
sobie kierowcę gdy wsiada do samochodu – to prawie jak wyrok. Ale gdy jest już
w Białymstoku okazuje się, że w sumie nie jest tak źle. W Chełmie przejeżdża w
towarzystwie ciekawej audycji, Zamościa nawet nie zauważa a w Ustrzykach
zastanawia się czy może by nie pojechać jeszcze trochę. Czuje niedosyt!
Nie mieliście tak nigdy, że boicie się jakiegoś wystąpienia, a gdy
już się zacznie ciężko wam skończyć je o czasie. Okazuje się, że publiczność to
nie drapieżniki, pojawiają się pytania, rodzi się dobra atmosfera…
Nasz kierowca jednak dojeżdża na miejsce, spotkanie trzeba
skończyć a potem … jest kolejna podróż.
Czy napisałem, że są tylko dwie powyższe strategie? Tak?
Żartowałem;)
Chodzi o to, że człowiek często zachowuje się jak osioł chodzący
za sianem przyzwyczajając się do tego jak bardzo pozytywne uczucia, emocje mogą
wywindować go w górę. Niestety to samo potrafią ciągnąć go w dół. Patrząc na
częstotliwość występowania obu przypadków – to ostatnie zdecydowanie częściej.
Prawda polega na tym, że nie jesteśmy na szczęście swoimi
uczuciami. Zamiast powiedzieć jestem szczęśliwy powiedz sobie w duchu „odczuwam
szczęście” , zamiast powiedzieć jestem przegrany powiedz sobie „właśnie
odczuwam przegraną”. Tam głęboko w Tobie nie ma wichrów i nie ma wzburzanych
przez nie fal. Jest Pokój. Kapitalnie pisze o tym DeMello w „Przebudzeniu”.
„Cierpisz
z powodu depresji i lęków dlatego, że identyfikujesz się z nimi. Mówisz:
„Jestem
przygnębiony”. Ale to nieprawda. Ty nie jesteś przygnębiony. Jeśli chciałbyś to
wyrazić dokładniej, mógłbyś powiedzieć: „Doświadczam teraz przygnębienia”. A ty
potrafisz swój stan wyrazić zaledwie zdaniem: „Jestem przygnębiony”. Nie jesteś
przecież swa depresją. To tylko chytra sztuczka twego umysłu, dziwaczna iluzja.
Sam wpakowałeś się w ten sposób myślenia, choć go sobie nie uświadamiasz:
„Jestem swa depresja, jestem swym lękiem, jestem swa radością, jestem swym
wzruszeniem. Jestem zachwycony!” Z cała pewnością nie jesteś zachwycony. Może
jest w tobie, akurat w tym momencie zachwyt - ale poczekaj, to się zmieni, to
nie będzie trwało wiecznie. Nigdy nic nie trwa wiecznie, wszystko się zmienia,
wszystko podlega ciągłej zmianie. Chmury nadchodzą i odchodzą, niektóre z nich są
czarne, a niektóre białe, niektóre z nich są wielkie, a inne małe. Zstąp głębiej
w te metaforę. To ty jesteś niebem obserwującym chmury. Dla ludzi Zachodu
stwierdzenie to jest szokujące. A przecież nie masz na to wpływu.
Nie
staraj się na nic wpływać. Nie zatrzymuj niczego. Patrz! Obserwuj! Kłopot z większością
Ludzi
polega na tym, że są straszliwie zajęci organizowaniem rzeczywistości, której
nawet nie rozumieją. Zawsze cos ustalamy, organizujemy... Nigdy nie przyjdzie
nam do głowy, że rzeczy nie potrzebują być organizowane. Naprawdę. To wielkie
odkrycie. Rzeczy potrzebują jedynie zrozumienia. Jeśli je zrozumiesz, one się
zmienią.”
Wtedy jest przestrzeń na docenianie, na dziękowanie i na trzecią
strategię – cieszenie się tu i teraz.
To również miejsce na przyjrzenie się pełnej przestrzeni
satysfakcji:
Zwróć uwagę, że możliwości są tutaj aż cztery. A przecież można wrysować w to również sławną piramidę Maslowa.
Dziś w kolumnie po lewej stronie pojawiła się ankieta, w której zapytuję o Wasze obszary zainteresowania na rok 2014. Kilka słów wyjaśnienia.
Obszar pierwszy czyli poszukiwanie unikalnego talentu
Unikalny talent to dar jaki każdy z nas otrzymał w chwili swojego przyjścia na świat. To unikalna umiejętność, którą posiada na wyłączność dany człowiek. Co ciekawe, bez względu na to czy wiesz czy też nie wiesz jak ten talent nazwać - od urodzenia pracujesz nim. Jest on niezależny od wykonywanego zawodu, nie ogranicza Cię. To natomiast co daje to osiągnięcie niedostępnego dla innych mistrzostwa w "swojej kategorii". Typowa sytuacja dla większości ludzi to: 80% czasu przeznaczam na doskonalenie rzeczy, których nie potrafię ["bo trzeba"], 19% to rozwój umiejętności, które jakoś tam wychodzą ["by żyć"] oraz 1% na cieszenie się umiejętnością, która wychodzi mi najlepiej ["bo na szczęście czasem trafia się okazja"]. Jak by wyglądało Twoje życie gdyby te %ty odwrócić? Uwaga, nie oznacza to WIELKIEJ ZMIANY!!! Oznacza to przyjrzenie się uważnie sobie w "tu i teraz" by dostrzec skarb, którego najprawdopodobniej nie masz czasu dostrzegać.
Czy masz ochotę poszukać swojego unikalnego talentu?
Obszar drugi to budowa swojej wysokiej samooceny
Specjalnie dałem to w ten sposób choć korciło mnie by napisać "uciec od niskiej samooceny". Samoocena to jednocześnie zmora i prawdziwa trampolina w kosmos. Większość ludzi kończy szkołę z wbitym w głowę mechanizmem samoutrudniania plus dodatkowe obciążenie rodzinne, którego nota bene nie da się uniknąć / tak samo jak nie da się nie przekazać. "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce". Masz ochotę na dorosłość poczynając od 2014go? Dla osób, które podadzą na maila namiary na ten cytat - specjalny bonus - książka eBook - niepublikowana kontynuacja książki "11 miesięcy.."
Odbudowa relacji z najważniejszymi dla mnie osobami
Drugi człowiek jest jak Wszechświat, przestajesz go poznawać - zaczyna stawać się dla Ciebie obcy, a czasem i wrogi. Czy masz miejsca, w których dawno nie byłeś? Czy świadomie poznajesz i dajesz się poznawać? Skąd bierze się agresja? Kto chciałby uczyć się języków, którymi mówią ludzie starając się okazywać sobie dobro?
Zwiększenie swoich dochodów
Pieniądze w życiu się przydają. Do czego ich potrzebujesz i co na serio jesteś w stanie poświęcić by je zyskać? Czy dajesz sobie szansę na realizację postawionego celu?
Bycie "tu i teraz"
Większość problemów tkwi albo w przeszłości albo w przyszłości. Jak dać sobie szansę na "human being" zamiast "human doing"? Czy Człowiek ma szansę na rozwój bez paktowania z toksyczną duchowością czy pseudo-psychologią? Prawdziwy Wellness dla ducha.
Chillout!
Odkąd pamiętasz, żyjesz w stresie. Cały czas opierasz się na opiniach, przekonaniach oraz celach stawianych Ci przez innych ludzi. Starasz się "zasługiwać" na szacunek. Reagujesz agresją lub doświadczasz zranienia w najlepiej pojętej chęci wypełniania przykazania "(nie) kochaj bliźniego swego, jak (nie kochasz) siebie samego"
----
A może przychodzi Ci do głowy inny obszar? Podziel się nim ze mną / z nami!