Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 24 października 2011

Na Polu Chwały czyli o kryzysie


Od jakiegoś już czasu dojrzewa we mnie myśl by napisać o kryzysie. Teraz ta konferencja o. Fabiana jeszcze mnie w tym umocniła (jeszcze raz zachęcam to Jego bloga - brak mi słów). Przeszkodą jaką czułem był paradoksalnie mój entuzjazm ze szkoły coachów, radość zbierania moich maili w e-booka. Jak tu pisać w takich warunkach o kryzysie? Przecież nie będę udawał!

W ostatnim wierszu pisałem o oknach, spotkaniach. Ponownie, jak w ostatnim wersie słowo stało się ciałem.

Wiecie, mam takie bardzo głębokie doświadczenie, że pomimo tych wszystkich naszych kłopotów, trudności - wszyscy (a może w szczególności ja) żyjemy pod grubym kloszem Bożej Łaski. To Ona chroni nas przed rzeczami, które ciężko byłoby nawet sobie wyobrazić. Dlaczego więc tak trudno żyć w codziennym dziękczynieniu za cud właśnie każdego dnia?

.... tak CUD!

Drugie doświadczenie to: Wszyscy jesteśmy (bądź niedługo będziemy) posłani by samymi sobą świadczyć o Miłości Boga do Człowieka, w którym zamieszkał On Sam. Każdego człowieka!

Świadczyć bez słów. Sobą samym.

Każdy z nas ma swój własny Jordan - wielką rzekę, której wody czasem topią nas w swoim chaosie. Być może wielu ma także swoich Janów Chrzcicieli, którzy niedostępnym przykładem grzmocą słowami po grzbiecie - aż się chce zanurkować głębiej - nie wypłynąć.

A jednak Jezus wchodzi w te wody - nie dla Siebie - ale dla nas. Chrzci, przemienia, uzdrawia - dla nas - ale i dla innych. Bo odtąd w miejsce odmętów, które topią może popłynąć woda uzdrowienia.

Zobaczcie, co przynosi każdy kryzys, trudność:

- może poczucie osamotnienia, czasem odrzucenia
- może poczucie zdominowania przez drugą osobę
- może poczucie głębokiej pogardy i zniechęcenia sobą - tak różnym (różną?) od zaplanowanych działań
- a może nie nawet Jordan - rzekę tylko .........................MORZE?

Ja sobie myślę, że kryzys przede wszystkim pokazuje prawdę o nas samych (czasem brutalnie) zmuszając właśnie do przyjęcia postawy prawdy (czyli pokory). To już nie "ten bardziej" Michał, fałszywe, nadmuchane ja - ale ten prawdziwy, stąpający po ziemi - będzie na tyle odważny by nie skorzystać z mocy własnej - tylko mocy Ojca - tej jedynej MOCY.

Zobaczcie, że Archanioł Michał chcąc zgromić demona nie puszył się sobą  - przeciwnie - odwoływał się do Boga "niech Cię Bóg powstrzyma" [cytat z pamięci].

Nie chcę pisać rad o tym co robić w kryzysie bo jak na prawdę boli to nawet czytać się nie chce.

Sprzedam za to sposób, który działa w sytuacjach wielkiego stresu np. wystąpienia przed wielkim audytorium.

Jak wychodzisz na scenę i widzisz przed sobą 200 prezesów - wpatrujących się w ciebie(nie rzadko z przekąsem) to naturalnie - zaczynasz patrzeć na siebie i przerażać się swoim stanem (kolokwialnie: robisz w majtki ze strachu). Najlepsze co można wtedy zrobić to zainteresować się drugim człowiekiem i pomóc mu tym co akurat masz "pod ręką". Nie wszystkim na raz - jednemu. 

Jak jutro dojedziesz do pracy zrób eksperyment: powiedz koledze/koleżance "dobrze, że jesteś", uśmiechnij się i zobacz co to robi drugiemu człowiekowi. Co to zrobi TOBIE samemu (samej).

Bezcenne.

Coraz częściej myślę, że kryzys jest swoistą ceną (a może zapłatą) za zrobienie jakiegokolwiek dobra. Robisz coś dobrego bądź pewien czeka Cię walka na polu Chwały. A więc płaćmy chętnie! Właśnie tak! Wiedząc, że NIE NA DARMO, nigdy nie na darmo.

I jeszcze jedno. Bóg nigdy nie postawi przed nami zadania, którego wykonania nie wspierałaby jeszcze większa Łaska ("starczy Ci mojej Łaski").

Po bitwie zaś zawsze opiekują się nami (aż się boję napisać usługują nam) Aniołowie. Jak Jezusowi po zwycięskiej bitwie z demonem na pustyni.

Pamiętajmy - demon rozpoczyna walkę na poważnie jak już wydaje się, że sobie poszedł pokonany . O rety!

Chwalmy Pana dziś!

Trzymajcie się na Polu Chwały!

sobota, 22 października 2011

Wracam do moich okien, pamiętacie te wiersze rok temu?:))


Dziś przyszła do mnie pani Jesień
czy znasz tą radość tańca liści
gdy oddech wiatru blask ich niesie
czy ja też mogę jej się przyśnić?

Gładzę palcami ramy okien
w tej sali mojej ponad czasem
ostatnio byłem tam przed rokiem
wiesz, one tam ciągle pachną lasem

A każdy obraz zaproszeniem
by wreszcie stało się spotkanie
zamiast oglądać, też bądź tchnieniem
i słowo ciałem niech się stanie