Szukaj na tym blogu

piątek, 29 marca 2013

Zmartwychwstanie albo wielki bieg


Człowiek „składa się” z trzech części.  Ciała, duszy (psyche, emocje) i Ducha (nazywanego czasem popularnie duszą).  Dziś jest bardzo dobry dzień by o tym mówić.
Wielki Piątek to śmierć. Dziś o godzinie 15tej kona i umiera Bóg w ciele człowieka. Duch pokonuje psyche, pokonuje ciało. Bo to by Żyć!
Do czego zdolna jest Miłość?


Usłyszałem od mojej Ani taką historię z rekolekcji. Przytoczę z pamięci. Przyjechał do parafii nowy ksiądz, chciał poprowadzić rekolekcje dialogu. W pierwszej ławce siedział mały chłopiec z rodzicami. Ksiądz spytał go:
- kogo najbardziej lubisz na świecie?
- Supła
- …??? a kto/co to jest supeł??
- to mój pies
- a co lubi supeł?
- mnóstwo rzeczy, swoją piłkę, koc, drzewo przed domem …
- a chciałbyś być jak supeł?
- jak pies?? Nie, no nie, przecież to pies


Pomyślałem przez moment o co całym wszechświecie. Zobaczcie przez chwilę ten cały ogrom: galaktyki, mgławice składające się z miliardów układów słonecznych. A teraz pomyślcie o Ziemi. A teraz o ciele człowieka. Czym dla Boga, Pana Wszechświata jest ciało człowieka?

A On chciał być człowiekiem! 

Jezus w ciele człowieka wszedł do nieba. W ciele człowieka siedzi po prawicy Ojca.
Duch, który narzucił swoją Wolę duszy i ciału! Po to by mieć je wiecznie! W niebie!

Wiecie dobrze, że lubię porównania. Dziś skojarzyło mi się, że Duch i ciało jest jak jeździec i koń. Jak zespół. Od tego kto będzie tym zespołem kierował (jeździec czy zwierzę) zależy czy obaj/oboje wygrają bieg, w którym wygrana oznacza życie a przegrana śmierć a o wyniku zadecyduje cała masa minimalnych przewag, szczegółów.




Jak genialnie opowiedziane!
To również oznacza: szanuj swoje ciało bo to ty dostaniesz się przy jego współpracy na metę,

A post?

TAK

- post od narzekania
- post od lenistwa
- post od poczucia beznadziei
- post od oskarżania



Korzystając z okazji zbliżającego się niedzielnego świtu Zmartwychwstania, najlepsze życzenia! To o to chodzi w tych świętach!

Już blisko!

czwartek, 21 marca 2013

Czy pamiętasz?

Dzisiejsze czytania: Rdz 17,3-9; Ps 105,4-9; Ps 95,8; J 8,51-59

(Rdz 17,3-9)
"Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie. Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki, i będę ich Bogiem. Potem Bóg rzekł do Abrahama: Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną."

Każde zdanie to idealna precyzja. Pomyśl, że jesteśmy dokładnie adresatami tego listu - potomkami Abrahama - nie poprzez krew, ale przez wiarę. Zamiast Abrama wstaw swoje imię. Zamiast Abrahama - wstaw swoje imię w języku oryginalnym, z którego pochodzi [poszukać można tutaj.]

Każde zdanie kierowane jest do nas - do Ciebie i do mnie. Najbardziej uderzyło mnie zdanie:

"I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki, i będę ich Bogiem"

Kanaan to świat w którym żyjemy. Cały świat! Obawiasz się "świata"? - ależ on jest Twój!

Dlaczego? Przeczytaj refren:


(Ps 105,4-9)
REFREN: Pan Bóg pamięta w przymierzu swoim

"Rozważajcie o Panu i Jego potędze,
zawsze szukajcie Jego oblicza.
Pamiętajcie o cudach, które On uczynił,
o Jego znakach, o wyrokach ust Jego.

Potomkowie Abrahama, słudzy Jego,
Synowie Jakuba, Jego wybrańcy.
On, Pan, jest naszym Bogiem,
Jego wyroki obejmują świat cały.

Na wieki On pamięta o swoim przymierzu,
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem,
przysiędze danej Izaakowi."



Tutaj uderzyło mnie:
"zawsze szukajcie Jego oblicza" - w każdym człowieku, w każdym zdarzeniu szukajmy ręki Boga, bo to On jest Panem rzeczywistości, szukajmy po co dzieje się to co się dzieje. Co mi to daje albo co odbiera? Po co?

 "Pamiętajcie o cudach, które On uczynił," - czy my nosimy w sobie pamięć o tym wszystkim co Bóg dla nas uczynił? również często naszymi rękami

 "o Jego znakach, o wyrokach ust Jego" - dlaczego tak często prosimy o INNE znaki?


 "Na wieki On pamięta o swoim przymierzu,"

Czy my pamiętamy o tym przymierzu?

                                              czy Ty pamiętasz?

                                                                                czy ja pamiętam?


wtorek, 19 marca 2013

Cieszę się

Cieszę się...
...bo mogę postanowić,
że będę szczęśliwy w tym szarym dniu.
To nie istotne, czy dzisiaj pada deszcz,
czy świeci słońce. Nieważne, czy cieszę się
chwilą wolnego czasu, czy też mam przed sobą
dzień pełen obowiązków.
Wiem, że dzisiejszy dzień
Bóg stworzył z myślą o mnie.
Pragnę więc przyjąć ten dzień
z wdzięcznością i chcę cieszyć się nim,
a to, czego nie będę umiał zmienić,
pragnę z ufnością zawierzyć Bogu.
Rainer Haak


 -----------------------------------------------------


Życie jest zmianą.
Jeśli przestaniesz je zmieniać,
przestaniesz żyć.
Rainer Haak




 

niedziela, 17 marca 2013

habemus papam

No i mamy nowego Ojca Świętego. Wiele się teraz pisze na różnych stronach, poniżej rzeczy sprawy, które chciałbym sobie zapamiętać:

- imię Franciszka I obecny Papież wybrał gdy w trakcie głosowania, które coraz mocniej wskazywało na niego - usłyszał od przyjaciela słowa "pamiętaj o biednych"; wybrał je z uwagi na św. Franciszka z Asyżu; niedługo później media zadziwił fakt, że na konferencję/spotkanie nie wybrał się limuzyną papieską a zwykłym samochodem z kurii rzymskiej

- Franciszek I zanim pobłogosławił miasto i świat (urbi et orbi) sam poprosił o modlitwę; trzeba modlić się więc o niego, nie tylko od święta - bo on modli się za nas i z pewnością o tym nie zapomina

- zapytany o wizję Kościoła odpowiedział [przytaczam opisowo z pamięci]: Kościół to nie budynek tylko ludzie a oni wychodzą na ulicę idąc do osób, które nigdy w tym budynku same z siebie by się nie pojawiły. Nawet jeśli coś na tej ulicy stanie się tak rozumianemu Kościołowi to wolę taki pokrzywdzony Kościół od budynku, który sam dla siebie jest punktem odniesienia.Czy można wyobrazić sobie lepszy tekst na rok wiary? Myślę, że chodzi tu po prostu o bycie sobą gdziekolwiek byśmy nie byli / zostali posłani - każdy na swoim przysłowiowym "odcinku". Przypomina mi się tutaj cytat "ziemia, na której stoisz jest święta". Zamiast gadać o Dobrej Nowinie trzeba nią żyć.

- w mieście, gdzie posługiwał jako kardynał każdy ksiądz diecezjalny miał jego numer telefonu komórkowego by umożliwić kontakt - w dzień czy w nocy - jeśli zajdzie taka potrzeba

Zamiast 1000 słów wystarcza zdjęcie:

                                                    Papież Franciszek (© Mazur/catholicnews.org.uk)

Czy ten człowiek tak się cieszy, że został papieżem? Myślę, że Jorge Mario Bergoglio to człowiek, który ma w sobie taką radość życia, że funkcja papieża mu w tym nie przeszkadza.

Chwała Panu!

Rzeczy nowe...

Poniższy tekst to dzisiejsze pierwsze czytanie:

(Iz 43,16-21)
"Tak mówi Pan, który otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody; który wiódł na wyprawę wozy i konie, także i potężne wojsko; upadli, już nie powstaną, zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci. Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu. Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie moją chwałę."

A tutaj czytanie drugie:

(Flp 3,8-14)
"Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie."

Wytłuszczenia moje.... jak jasno napisane. To Bóg czyni cuda i szuka cały czas człowieka. To On daje. Każdego dnia na nowo. Przypomina mi się tu inny tekst św. Pawła - hymn do Miłości. Nie ma potrzeby "wystawiać ciała na spalenie" [vide: "nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa"], nie chodzi o to by doskonale wypełniać przepisy prawa - dla przepisów. Liczy się tylko Miłość. Bóg jest Miłością.

Czy umiem zostawić swoje starania i po prostu się na Nią otworzyć?

Komplet czytań wraz z komentarzem tutaj: http://mateusz.pl/czytania/2013/20130317.htm

Na koniec dwa obrazki:

Czy też na plecach masz spadochron?
Skąd wiesz, że on tam jest i co to dla Ciebie oznacza?


Idzie wiosna, czas rzeczy nowych - czy czujesz radość?



niedziela, 10 marca 2013

Co byś zrobił(a) gdyby się się nie bał(a)?

To zdanie pochodzi z kapitalnej książeczki pod tytułem "Kto zabrał mój ser", której z pewnością warto poszukać i przeczytać. Dziś przyszło mi do głowy podczas słuchania przypowieści o synu marnotrawnym a raczej ... o jego starszym bracie.

Całą opowieść można znaleźć pod adresem:  Łk 15,1-3.11-32 lub tutaj .
Popatrzcie co odnosi się do starszego syna:

 "Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedzał ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się."


Starszemu synowi nigdy nie przyszło do głowy by wziąć sobie cielę (albo całe stado) i wyprawić imprezę (której teraz zresztą zazdrości). Co się z nim stało, że NIE CZUŁ SIĘ DZIEDZICEM mieszkając z Ojcem pod jednym dachem? Dlaczego bał się (?) korzystać z majątku? Czy nigdy o tym z Ojcem nie rozmawiał? Dlaczego nie spróbował?

W tej opowieści spotykamy go na polu (to Ojciec kazał mu pracować poza domem czy sam to wymyślił?), skąd wiedział na co młodszy brat wydał fortunę skoro się nie widzieli?

Co daje mu siłę do robienia wyrzutów Ojcu - jeszcze większy strach a może "ręka w nocniku" gdy okazało się, że to co robił nie zbliżyło go do upragnionego celu - okazało się bez sensu?

...

W takim momencie nie sposób nie wspomnieć o evencie Garnek Strachu - i kapitalnym filmiku, w którym o. Szustak zapowiada nową odsłonę cyklu Jesteś Legendą. Zobaczcie i posłuchajcie zresztą sami:

 

Zapisać się na spotkanie z o. Szustakiem można tutaj. Kto zgadnie czy się wybieram?

A odnośnie strachu?
Let's rock! Dajmy czadu!