Szukaj na tym blogu

niedziela, 23 grudnia 2012

Boże Narodzenie albo od początku

Boże Narodzenie to wyjątkowy czas nie dlatego, że jest raz do roku, ale dlatego, że rozpoczyna. To symbol, że Bóg jest w stanie przyjść nawet do najbiedniejszej stajni i uczynić z niej swój pałac, w którym adorować go będą aniołowie. To czas radości.

Dzisiejsze czytania, zwróciły moją uwagę na jeszcze coś. Poczytajmy razem:
[źródło: http://mateusz.pl/czytania/2012/20121223.htm]

(Mi 5,1-4a)
"A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto [Pan] wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy reszta braci Jego powróci do synów Izraela. Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana Boga swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą potęgę aż po krańce ziemi. A Ten będzie pokojem."

To wytłuszczenie jest bardzo ważne. Prawdziwy pokój dla człowieka jest wtedy, kiedy ma świadomość Boga, który go zamieszkuje.

Ale zauważcie, rozważając powyższe: posiadanie pokoju nie wyklucza wcale wojny!

A teraz drugie czytanie:

(Hbr 10,5-10)
"Bracia: Chrystus przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę w zwoju księgi napisano o Mnie abym spełniał wolę Twoją, Boże. Wyżej powiedział: ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie, choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: Oto idę, abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze."

Ten tekst jest tak wielki, że zamyka mi usta. Bóg nie chce darów, nie chce całopaleń, nie chce "na podstawie prawa". To On dał mi dar mnie samego, utworzył moje ciało bym mógł wzrastać. Jedyne czego oczekuje to posłuszeństwo, bo to ono sprawi, że nie cofnę się gdy w Miłości będzie mnie kształtował, pomagał.

Gdy Jezusa zapytano o pierwsze przykazanie, powiedział "słuchaj Izraelu ..." [więcej]

Nie "usłysz" ale "słuchaj", a może "posłuchaj"? I jak teraz brzmi w uszach, że "wiara rodzi się ze słuchania"??

Nie dawało mi to spokoju i sprawdziłem oryginał [źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Shema_Yisrael]. Popatrzcie:

Sh'ma Yisrael Adonai Eloheinu Adonai Eḥad


Sh'malisten, or hear & do (according to the Targum, accept)
Yisrael — Israel, in the sense of the people or congregation of Israel
Adonai — often translated as "LORD", it is read in place of YHWH; Samaritans say Shema, which is Aramaic for "the [Divine] Name" and is the exact equivalent of the Hebrew "ha-Shem", which Rabbinic Jews substitute for "Adonai" in a non-liturgical context such as everyday speech.[citation needed]
Eloheinu — the plural 1st person possessive of אֱלֹהִים Elohim, meaning “our God”.
Eḥad — the cardinal number one

Specjalnie tego nie tłumaczę bo język angielski jest bardziej precyzyjny!

Wystarczy pierwsze słowo:

Sh'ma — posłuchaj, lub usłysz & zrób (według Targum, zaakceptuj)

...

I tu jest dobry moment by złożyć życzenia:

Życzę sobie i Wam byśmy zamiast słuchać - wreszcie posłuchali Boga, który ma moc i który przychodzi do naszych serc. I to będzie Boże Narodzenie, gdzie wszelkie słowa będą już zbędne!




Trzymajmy się!
Michał

ps. a na deser niesamowity film: Jerusalem, gdzie wszystko się zaczęło: http://vimeo.com/15034110



piątek, 14 grudnia 2012

O pracy

Praca jest jednym z tych tematów, w których napisano bardzo wiele. Nie ma sensu bym tutaj je przytaczał. A jednak chciałbym zamieścić te, które moim zdaniem mówią o tym, co najważniejsze.

Bez względu na to czy ją masz, czy właśnie jej poszukujesz chciałbym podzielić się z Tobą "nowenną o pracę": http://multimedia.opusdei.org/pdf/pl/nowenna_o_prace.pdf

Bez względu na to na czym ta praca polega!

Zanim się w tą drogę udamy (niektórzy po raz kolejny), w trakcie tej podróży lub po jej zakończeniu warto obejrzeć:

http://www.ted.com/talks/lang/pl/benjamin_zander_on_music_and_passion.html


Niech oczy ludzi wokół nas zabłysną na nowo!






wtorek, 11 grudnia 2012

WIEM


Kiedyś sobie marzyłem,
że kim to tam nie byłem
Upojony nieprawdą gubiłem chwile dnia
W amoku naprawiania
po tysiącu staraniach
upadałem odkrywając, że to wciąż nie ja
I ze snu wciąż zrywany
I w stanie świadomości
krzyczałem z rozpaczą dajcie mi spać
W marzeniach mych zamknięty
rzekomo nieulękły
A jednak to jest we mnie
I muszę już to dać

To we mnie samym światło dnia
wyrywa prawdę o tym co mam
uciekam od Niego nieustannie
odnajdzie mnie w najgorszym bagnie

Zacząłem zatem pisać
by słowem moja misa
karmiła wygłodniałe, wściekłe ja
Lecz samo tylko słowo
wkarmiając wciąż na nowo
nie pojmowałem głodu, ciągle sam
Latami się męczyłem
i pragnieniu przeczyłem
Nie czułem tego sercem
Choć już pukał ktoś
Pozwolił się odrzucić
pozwolił ciemność złupić
Bogaty w pustkę zapłakałem
to był On

To we mnie samym światło dnia
wyrywa prawdę o tym co mam
uciekam od Niego nieustannie
odnajdzie mnie w najgorszym bagnie


W najbliższym człowieku
otoczył bezpieczeństwem
i patrząc w oczy zapytał jak jest
I powiedziałem prawdę
o moim własnym bagnie
O mało nie umarłem, gdy odpowiedział WIEM
I wreszcie chylę głowę
całuję moją rolę
bez względu na to jaka jest
Nie wkarmiam komplementów
nie szukam już zamętu
bo w jednym krótkim słowie
mój Bóg odnalazł mnie

niedziela, 2 grudnia 2012

11 miesięcy albo o poszukiwaniu drogi

Ten wpis jest wyjątkowy. Zwykle przeszkodą w pisaniu jest czas. Dziś jest inaczej. Zwyczajnie ... brak mi słów.

To nie przypadek, że miałem pragnienie dzielić się tym, co Bóg w różnych osobach i przez różne osoby stawiał na mojej drodze. To nie przypadek, że odważyłem się pisać a potem spotkałem ludzi, dzięki którym to moje pisanie otrzymało formę starannej, pięknie wydanej książki.

To nie przypadek, bo nie ma przypadków - są znaki.

A wspomniana książka to znak, że gdy zaczynasz szukać zbytnio się nie natrudzisz . Twój talent czeka na Ciebie zaraz na progu Twojego serca. On chce zostać odkryty!

11 miesięcy albo o poszukiwaniu drogi to zapiski z podróży po mój talent. Oprócz tekstów znalazło się tam trochę wierszy i zastanawiałem się czy nie będzie oznaczało to etykietki "poezja".

Mój znajomy z biznesu powiedział "jest wiele książek ilustrowanych zdjęciami, a jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie ich albumami; 11 miesięcy ... to książka ilustrowana słowem" ..

I znów mam radość. Pięknie powiedziane. Nie ma przypadków - są znaki ;).

Jako motto tej pozycji oraz całego mojego pisania przyjmuję:

Wszystko jest Łaską. Każdy z nas został tu przysłany, by mógł dorosnąć do krańca swojej godności. To Bóg mówi dość. Jeśli więc rano otworzyłeś(aś) oczy, to znaczy, że będzie jeszcze lepiej. Będzie jeszcze więcej. „Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli aktualnie nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie koniec.” 

Trzymacie się!
Michał

ps. książka jest dostępna np. tutaj: http://www.poligrafia.lowicz.pl/wydawnictwo.html albo w zakładce SKLEP na górze strony.
Sami przekonajcie się Kto napisał wstęp. Ja ciągle nie mogę w to uwierzyć. Wiem nie ma przypadków ...


piątek, 30 listopada 2012

"Wygrywa ten, którego karmię"

Ta bajka ma dziesiątki wersji. Sam już nie wiem, kto pierwszy mi ją opowiedział.

W każdym człowieku walczą na śmierć i życie dwa wilki. Jeden to symbol wszystkiego tego co dobre i piękne, co dziecięce, co czasem łatwowierne, co chce otwierać się na innych i w wolności pomagać. Drugi to symbol "niech się dzieje moja wola", symbol nieliczenia się z kosztami wprowadzania własnych wizji, to agresja i naginanie innych, czasem "dla ich dobra", to także atak wyprzedzający, to strach, samotność.

Rozmawia wnuczek z dziadkiem:
- Dziadku, ale który wilk wygra?
- Nie ma na to odpowiedzi.
- No dziadku, no który wilk wygra we mnie?
- Ten, którego nakarmisz!

I tu uderza mnie pytanie: a czym ja codziennie (się) karmię, czego szukam?
A może raczej czego / kogo słucham? Co wchodzi we mnie przez oczy, przez uszy, gdzie bywam ...?

Przecież to ode mnie zależy czy wciąż będę "jak dziecko" wierząc, że co prawda ja jak rolnik mogę zaorać, posiać, podlać, ale to ostatecznie Bóg da wzrost. Ode mnie zależy czy uwierzę, że to Łaską jesteśmy zbawieni, nie przez uczynki.

To moja decyzja czy posłucham wiecznego strumienia narzekań: "tak to już jest", "nikomu się to nie udało", "jest kryzys", "jest bardzo trudno", "po co się wychylać" itp.

Dwa wilki, które walczą ...

Napisały mi się takie dwa wierszyki:

---------------------------------------
miękkie posłanie, nowe okna
lampa solna na parapecie
tańczą płomyki a ja dotknę
strefy, o której nic nie wiecie

jaskinia ciemna i wilgotna
kto wie, co w środku tam się czai
a jednak ciągnie mnie niezmiennie
napić się wody z tych ruczai

lecz jak otworzyć takie wrota,
co nie wiadomo czy istnieją
czy szukać mam czarnego kota
co tylko błyska swych kłów bielą?

kaszel mnie dusi jakby trzymał
to co niewypowiedziane
tak męczy teraz, czyżby wiedział?
co niezadługo już się stanie

ten wiersz, trochę - jak kromka chleba
co z wodą posila skazańca,
który choć przywykł do swej celi
do już innego idzie tańca

---------------------------------------

Jak mało słów czasami trzeba
a jednak wiele w pył się wzbija
Jak bardzo potrzebuję chleba
co Życiem nigdy nie przemija

W dolinie luster tak zmęczony,
gdzie moje okno się podziało?
pode mną połamane trony
Czy ujdę z tej wędrówki cało?

Dolina kończy się gardzielą,
jaskinia ciemną pod górami,
gdzie ślepi los ciemności dzielą,
gdzie w tłoku, pozostają sami

A jednak w góry wiecznych trzewiach
jedynie płonie Wieczny Ogień
to tam mi dostać się tak trzeba
inaczej pierścień mnie pochłonie

I droga, która krwią spłynęła
tak boli, że wiecznie nie moją
pozwól mi przyjąć Zbawiciela
oby jedyną był ostoją

I wiersz, znowu jak kromka chleba
co noc w objęciach tkwi skazańca
I los zamknięty w tych ułomkach
aż tak do szczęśliwego końca

---------------------------------------

A potem przypomniał mi się taki fragment Poematu Boga Człowieka Marii Valtorty:
mówi Jezus: "Kiedy [w człowieku] duch jest panem, wtedy nie zmienia się on za każdym powiewem wiatru, który nie może być wciąż wonną bryzą... Gdy cierpi, nie gniewa się. Nie ustaję w modlitwie, żebyście doszli do tego panowania ducha. Wy jednak musicie Mi dopomóc przez wasz wysiłek..."  [http://www.voxdomini.com.pl/valt/valt/v-04-019.htm]

Idę drogą. Jak rosną mi skrzydła muszę pamiętać by wracać na ziemię. Jak upadam, tym szybciej muszę wstawać by w ziemi nie tkwić tylko po niej chodzić. To proces. Wiatr nie może być wciąż wonną bryzą. W końcu to suchy, pustynny wiatr rzeźbi twarz i wyostrza wzrok.

Zanim pójdę nakarmić mojego wilka zapraszam do obejrzenia teledysku grupy Luxtorpeda:

https://www.youtube.com/watch?v=pHyu1yH1kgs

Obraz, muzyka porywa - posłuchajcie tekstu! Jak on mówi o Wolności!

Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.

Trzymajcie się!
Michał

ps. czy też nie macie wrażenia, że debata już się zaczęła? Posłuchajcie co mówi i jak mówi: https://www.youtube.com/watch?v=N7uRcd5UeD4


wtorek, 20 listopada 2012

Historia pewnej rozmowy albo o debacie, która ... już trwa

Od czasu do czasu wpadają mi w ręce (czy raczej oczy) strony, które komentują obecną rzeczywistość gospodarczą i polityczną. Przyznam, że lampka ostrzegawcza zapaliła mi się po raz pierwszy, gdy zrozumiałem, że informacje te budzą mój strach. Nie jest dobrze działać pod wpływem strachu, a przecież zwykle do działania zachęcają zamieszczane tam informacje.

Zapraszam Was do szybkiej podróży w czasie ;)

Jest rok 2009, w którym prowadziłem bardzo ciekawą rozmowę z pewnym ciekawym człowiekiem. Usłyszałem wtedy taką teorię:
 
"Demokratyczny świat zmienia się w kołowym cyklu. Kiedy następuje czas przełomu do władzy przychodzą bohaterowie, herosi, rycerze. Są oni szorstcy, ale przeprowadzają przez Morze Czerwone. Po jakimś czasie ludzie mają dosyć herosów i potrzebują odmiany. Wybierają zatem pięknisiów, układnych, ślicznych. To jest ten moment, kiedy świat taki jakim stworzyli go bohaterowie zaczyna doskonale działać. Wszystkim powodzi się lepiej. Snute są szerokie plany i wydaje się, że tak będzie zawsze. Wtedy wydaje się, że droga do władzy prowadzi tylko poprzez bycie jeszcze piękniejszym, jeszcze ładniejszym, jeszcze... W ten sposób do władzy dochodzą oszuści, kłamcy i podelece. Ale wtedy pojawiają się pierwsze oznaki kryzysu, a z nimi oszuści nie potrafią sobie dać rady (niby jakim cudem). Ciągle jeszcze wydaje się, że im się uda – ale zaczyna szwankować coraz więcej, a naród oczekuje by ktoś im wytłumaczył, ktoś ich poprowadził, ktoś dał receptę. Niestety, to jeszcze nie jest czas nowych bohaterów – to dopiero czas pajaca. Pełnego nadzwyczajnych recept, wielkiej strategii, pomysłów na uzdrowienie. Dopiero na nim cykl się zamknie i da drogę nowym bohaterom.

Nie zawsze można spersonifikować dany cykl z jedną osobą – to może być Ktoś i Jego epigoni.

Nie każda część cyklu jest jednakowo długa...


Możesz ułożyć tak sobie amerykańskich prezydentów (zaczynam od herosa)


Roosevelt i następcy --- Kennedy i LBJ --- Nixon... --- Carter --- Reagan (znowu heros) --- Clinton --- George W.Bush --- Obama?


A możesz przejechać się także po innych krajach:


Wałęsa --- Kwaśniewski --- Miller i jego komanda --- Kaczyński lub Tusk (w zależności od uznania)

  
Uwaga pierwsza:
Ten cykl działa (według mojej teorii) w krajach demokratycznych, ponieważ odpowiada zachowaniom i potrzebom mas (zwanych niekiedy tłumem, niekiedy elektoratem, niekiedy narodem).
 
A druga – do Twojego zastanowienia się, bo sam nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Otóż wydaje się, że sztuka wyprzedza politykę o jeden cykl (musiał być Elvis, żeby był Kennedy; musiał być Jarocin, żeby był 1989 w Polsce). Natomiast biznes jest o jeden cykl spóźniony. Czyli wizjonerzy typu Jobs i Gates mogą zabłysnąć za Clintona, ale w czasach herosów to biznes robi za pajaca. Dzisiaj wypadałoby, że biznes jest w fazie oszusta. Czy zatem wierzysz w szczerość zaangażowania w „zielony przemysł”, eko-korporacje i społeczną odpowiedzialność biznesu?
"




Gdy zapytałem czy mogę się tą teorią podzielić na blogu okazało się, że powstał już artykuł na ten temat : http://liberte.pl/koniec-pewnego-cyklu-herosi-wspaniali-mistrzowie-obludy-i-szamani/

I tu dochodzimy do sedna sprawy:

Michał Jaworski pyta "Kim są ludzie, którzy wprowadzą Polskę w kolejny cykl, a ich nazwiska będą błyszczały pełnym blaskiem w kolejnym czasie Wspaniałych? Dziś są po studiach, a możliwości rozwoju nie bardzo ich satysfakcjonują. Nie chcą iść do korporacji, gdzie wprawdzie czekają niezłe pensje i klimatyzowane biura, ale stają się bezwolnymi pionkami. Nie sądzą, by założenie własnego biznesu i użeranie się z urzędnikami miało przyszłość. Nie uważają też, że pieniądz jest miarą wszechświata, ale ubogi duchem świat polityki ich nie pociąga. Życie w organizacjach pozarządowych nie jest dla nich planem długoterminowym. Nie wierzą ani w „społeczną odpowiedzialność biznesu”, ani w „innowacyjność państwa”, zdając sobie sprawę z tego, że pewnych zadań państwo nie powinno przekazywać biznesowi (i vice versa!). Mają kłopot z wyborem swoich preferencji politycznych, trafnie odgadując, że wszystkie partie – z ich perspektywy – są takie same i nie mają im nic do zaproponowania. Na chandrę słuchają Amy Winehouse i czytają Stiglitza, choć nie identyfikują się z kierunkiem rozwoju, jaki on kreśli.
Czekam na kolejną debatę, która zostanie opisana jako pamiętna. Jest bliżej, niż się tego spodziewamy
."

Zobaczcie jak zmienia się scena artystów, posłuchajcie tekstów, tego, co jednostki wrażliwe śpiewają (czasem krzyczą) zanim ktokolwiek to zauważy. Nie patrzcie na styl wrażliwości: punk, rock, hip-hop, poezja śpiewana,....,  posłuchajcie tekstów.

Na blogu działają komentarze;) zapraszam do wrzucania linków ..

Czy wspomniana przez Michała Jaworskiego debata czasem już się nie zaczęła?

poniedziałek, 19 listopada 2012

o. Fabian

Na tym blogu wciąż polecam adres droga-gwaltownika.blogspot.com, polecam konferencje o. Fabiana Błaszkiewicza. To tam dowiedziałem się, że grzechem jest nierozwijanie talentów, które złożył nas Bóg.

Dowiaduję się dziś, że decyzją o. prowincjała Wojciecha Ziółka
 SJ z dnia 16.11.2012 o. Fabian Błaszkiewicz został suspendowany (zawieszony w pełnieniu wszelkich funkcji kapłańskich). Jednocześnie o. prowincjał podkreśla, że nie ma zastrzeżeń wobec treści publikacji o. Błaszkiewicza.

Hmm...


Przeczytałem z dużym smutkiem tą informację, ale i z nadzieją. Bóg oczyszcza i udoskonala swoje dzieła. Ważny jest przecież nie człowiek, ale przekaz. Może człowieka było za dużo? A może za mało pamięci skąd to wszystko?


Dziś bardzo przemówiły do mnie czytania, szczególnie koniec pierwszego (http://mateusz.pl/czytania/2012/20121119.htm). O. Fabian z pewnością też czyta dziś te słowa.

Pamiętajmy, że Bóg kocha swoje narzędzia i to ostatecznie od Niego zależy rezultat. Co możemy zrobić? Pamiętać tu i teraz o modlitwie za o. Fabiana. Możemy też i idźmy dalej pamiętając, że ważne jest nauczanie, przekaz. Ważny jest Duch. My nie mamy guru bo nawet Jezus wskazywał na Boga Ojca. My mamy Boga a On kocha swoje dzieci.

Trzymajcie się!
Michał

ps. pełna informacja na: 
http://www.pureprofit.pl/?inc=zakladki&id=344

piątek, 9 listopada 2012

Ojczyzna

Zbliża się 11 listopada i to sprawia, że ponownie myślę sobie o Ojczyźnie. Myślę sobie o człowieku, o zmianie, o tym też jak ciężko spoglądać w przyszłość choćby o miesiąc i jak łatwo sięgać wstecz choćby i 20 lat śmiejąc się z dzisiejszej perspektywy z ówczesnych problemów.

Spójrzmy na Polskę oczami artystów (dlaczego akurat artystów? o tym już niedługo)

Jest rok 1987, bardzo dużo się dzieje w Polsce - aż ciężko wybrać. Rządzi w każdym razie generał, wprowadza kolejne podwyżki, plany kolejnej reformy, kto inny wzywa do bojkotu ...
[http://pl.wikipedia.org/wiki/1987]


http://www.youtube.com/watch?v=yia6Y_ST7IY&feature=related
Kult
"Hej czy nie wiecie"

Jest rok 1992, w Polsce rządzi wolny rząd. 1 lutego sejm uznaje wprowadzony w dniu 13 grudnia 1981 stan wojenny za nielegalny. Podczas posiedzenia poseł Leszek Moczulski rozwija skrót PZPR jako Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji. [http://pl.wikipedia.org/wiki/1992]

http://www.youtube.com/watch?v=a0vXhwYDfOA
Kazik
"Jeszcze Polska"


Jest rok 2012. Właściwie patrząc po tytułach prasowych mogę powiedzieć, co znajdę w każdej z gazet.
Patrzę czym różni się Polska AD1992 od Polski AD2012 w obiektywie operatora. Patrzę na budynki, na ludzi...
http://www.youtube.com/watch?v=OLjOtdOqtmY&feature=related
ARTCAM - Artur Gajdziński, Jacek Drofiak
POLAND


Myślę sobie, że warto zobaczyć to co mamy by zacząć za to dziękować (bez względu na to jak bardzo odbiega to od wymarzonego ideału).

Myślę sobie, że bez względu na stan posiadania Ojczyzna, za którą oddaje się życie zaczyna się w sercu, potem w rodzinie, wspólnocie, .... kraju.

http://www.youtube.com/watch?v=Nzh_KF3eCy4
Grzegorz Ciechowski
"Nie pytaj o Polskę"


ps. warto wiedzieć i pamiętać, choćby 11 listopada:
http://warszawa.gosc.pl/doc/1317737.Rozancem-w-kryzys

niedziela, 28 października 2012

Modlitwa o CUD

Dzisiejsza Ewangelia jest kapitalna.

(Mk 10,46-52)
Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Synu Dawida, ulituj się nade mną! Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go! I przywołali niewidomego, mówiąc mu: Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym ci uczynił? Powiedział Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał. Jezus mu rzekł: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Zobaczcie co się dzieje?

Człowiek żyje w ciemnościach. Nie jest w stanie sam wybrać swojej drogi a jeśli już to czyni musi poruszać się po omacku. Słyszy, że jest ktoś kto może mu pomóc i zaczyna się wydzierać. A tu zamiast pomocy jeszcze karcą go by się zamknął (sic!). Ludzie lubią ustalony porządek rzeczy. Jesteś ślepcem - żebrakiem to masz nim być. Nie wychylaj się.

Żebrak jest jednak mądry [w końcu NIC NIE MA DO STRACENIA!] woła jeszcze głośniej i DOPIERO WTEDY ludzie pomagają. Pierwszy sprzeciw to może takie testowanie czy rzeczywiście Ci zależy na tym o co prosisz?


Potem jest drugi test. Już sam Bóg pyta "co chcesz bym Ci uczynił"?

Czy nie modlisz się może wyliczając rzeczy, których nie chcesz mieć zamiast powiedzieć wprost na czym zależy Ci najbardziej? To ważne pytanie ... .

Uzdrawia wiara ...

Mamy to czego pragniemy, to na czym skupiamy naszą uwagę, to w co wierzymy , że nam się stanie.

Gdy modlimy się o to czego pragniemy o dziękczynienie nie jest trudno bo to tak piękne rzeczy.

Tak już jest we wszechświecie, że to co duchowe jest dużo bardziej skomplikowane niż fizyczne. Te elementy jednak łączą się i gdy je rozłączyć - "nie działają"!

Najłatwiej prześledzić to na sakramentach:
Chrzest :
warstwa duchowa: oczyszczenie z grzechu pierworodnego; włączenie poprzez sakrament  w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa (por. Rz 6, 1-11)
warstwa fizyczna: polanie głowy wodą

Bierzmowanie:
warstwa duchowa: dopełnienie łaski chrztu; bierzmowanie czyni nas w pełni uczestnikami wylania Ducha Świętego przez zmartwychwstałego Pana
warstwa fizyczna: nałożenie rąk, namaszczenie czoła olejem

Małżeństwo
warstwa duchowa: błogosławieństwo Ojca by dwoje połączyło się tak ściśle by stworzyć jedno
warstwa fizyczna: chyba się domyślasz ;)

itd ...

W modlitwie też tak jest. Jest warstwa duchowa: czyli coś co może sprawiać trudność, zwłaszcza na początku i warstwa fizyczna, namacalna. Łatwiej zacząć więc od tej ostatniej.

Na koniec więc trochę humorystycznie, ale jest to dokładnie to, co zrobił Bartymeusz z dzisiejszej Ewangelii.

Jak dobra musi być modlitwa by zdarzył się CUD?!

Pomoże w tym rozwinięcie skrótu CUD.

Czas
Unieść
D...

Stać Cię na CUD?

I to dopiero jest modlitwa!



wtorek, 23 października 2012

Mężczyzna, Kobieta i ... Bóg czyli jak to się wszystko zaczęło

Dziś będzie przede wszystkim do facetów (choć może kobiety to zainteresuje).

Nie tak dawno zakupiłem sobie płytkę z kolejną konferencją na temat tak popularnej ostatnio "męskości". Nie wiedziałem nawet, że tylu mamy specjalistów od tego gatunku "na wymarciu" [z przekąsem]. Jeszcze przed zakupem zdziwiłem się dlaczego, choć kobiety znajdują się ostatnie na liście "grupy docelowej" nagrania, 90% entuzjastycznych ocen pochodziło właśnie od nich.

Zadziwiające tym bardziej, że w ciągu 2-godzinnego wykładu dowiedziałem się całej masy rzeczy, których nie robi (A POWINNA!!! robić) typowa kobieta w odniesieniu do swojego mężczyzny (chłopaka, męża, syna, ...). Znakomicie uwolniło mnie to od odpowiedzialności (w końcu to i tak wszystko przez te baby!) i ... poczułem smutek.


Hmm, to o to chodzi w tej męskości?
O odkrycie, że "to nie moja wina"??

To nie o to chodzi!

Wróćmy do początku. Do momentu, gdy to wszystko się zaczęło ...

Wyobraź sobie, że Bóg zapragnął mieć Przyjaciela. To było jego marzenie, jego cel, pragnienie Jego Miłości. Chciał jednak by ta przyjaźń wyrosła do doskonałości nie dlatego, że jest Bogiem (bo to naturalne, że stworzenie kocha swojego Stwórcę i chce z nim przebywać). Chciał przyjaciela pomimo tego. Na najgłębszym poziomie Swego Istnienia. Chciał Przyjaciela, na miarę Jego obrazu i podobieństwa. Wielkie zadanie. Na miarę Boga.

Wielki plan i wieloetapowe działanie, ale Bóg cieszy się każdym krokiem. Docenia to co czyni. Wreszcie, układa Duszę w ciele mężczyzny. Przebywają razem, Bóg jest ciekawy wizji świata mężczyzny, stoi obok gdy ten nadaje imiona / sens poszczególnym istotom.

Pojawia się jednak wielka tęsknota. Bóg ma swoje sprawy i nie może cały czas przebywać ze swoim Przyjacielem. Wielka jest tęsknota mężczyzny.

Bóg tworzy więc najdoskonalsze swoje dzieło - kobietę - tą, która ma zastąpić Miłość Boga mężczyźnie, gdy Boga nie będzie w rajskim ogrodzie.

I tu pojawia się problem ;)

Kobieta jako istota ambitna, znacznie bardziej rozwinięta duchowo od mężczyzny chce najlepiej jak potrafi spełnić swoje zadanie. Tylko, że to oznacza dla niej zostanie na serio bogiem - przyjacielem mężczyzny. Wielka to pokusa!

Gdy jednak mężczyzna ulegnie (swojej) pokusie i rzeczywiście oprze się na niej - wszystko runie w przepaść.

O ironio! I słusznie niewiasta potem powie "to wszystko przez Ciebie". To Adama zawoła Bóg a nie Ewę. Jak wielka musiała być rana zerwanej przez mężczyznę przyjaźni skoro mógł ją uleczyć dopiero sam Bóg i to w ciele człowieka!

Do facetów więc:

Chcesz mieć cel w życiu? Chcesz być wolny?
Wybierz oparcie wyłącznie na Bogu, swoim przyjacielu. Niech to zaspokoi Twoją potrzebę uznania, docenienia, bliskości, Miłości, ciepła, ... w ukryciu. Bo On w ukryciu odda Tobie.

Kobiety walczą z emocjami, nastrojami, dają do zrozumienia, nagradzają i karają. Potrzebują bezpieczeństwa więc kontrolują. To jednak ma szansę działać jak wędzidło dla twojej wolności tylko wtedy, gdy jesteś od nich emocjonalnie zależny. Gdy na nich opierasz siebie. Nie bierz od niewiasty nagrody to nigdy nie doświadczysz od niej kary (sic!). Oprzyj się na Bogu, a Ona to ostatecznie Ciebie doceni bo przecież sama pragnie tego doskonałego bezpieczeństwa. Tylko wtedy będziesz oparciem, którego Ona tak potrzebuje.

Stąd, męskość to RADYKALNA odpowiedzialność [szukaj o. Fabian Błaszkiewicz, Tożsamość Snajpera].

Nawet jeśli na początku będzie to wzburzony ocean. To tylko test, czy na prawdę chcesz płynąć w wybranym przez siebie kierunku. Chmury potrafią wyglądać groźnie, ale przecież ponad nimi zawsze świeci słońce - Twój Przyjaciel!

Czasem trzeba emocjonalnie zostawić, by emocjonalnie wrócić. Ale już do swojego domu ... w wolności!

Ten blog nazwałem rok temu "po nocy" i dziś mam poczucie, że słyszę coraz głośniejszy śpiew ptaków witających świt. Już nie mogę się doczekać!

Przeczytajcie razem ze mną:

"Dlatego cieszcie się już teraz, nawet jeśli musicie jeszcze odczuwać smutek z powodu różnych doświadczeń. Są one potrzebne dla wypróbowania waszej wiary, o wiele cenniejszej od przemijającego złota, które przecież oczyszcza się w ogniu"
1 P 1, 7

Amen!



niedziela, 14 października 2012

Różaniec - Tajemnice Radosne


Wczoraj zdałem sobie sprawę z tego, że październik to miesiąc różańca. Kiedyś przyszło do mnie rozważanie tajemnic światła, dziś chciałbym zapisać rozważanie tajemnic radosnych.

1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny

Maryja odkryła swoje powołanie / po co przyszła na świat. Podjęła decyzję by to powołanie wypełnić, modliła się wytrwale zachowując posłuszeństwo i wreszcie powiedziała TAK by ostatecznie potwierdzić pragnienie swojego Serca . W efekcie Bóg umieszcza w tym Sercu Obietnicę - Siebie!
[więcej: Poemat Boga Człowieka, tom I]

Módl się za mną Zdrowaś Maryjo, Łaski pełna bym umiał szukać swojego powołania, chcieć je wypełnić, wytrwale się modlić a potem miał odwagę powiedzieć TAK, gdy Bóg zapyta czy rzeczywiście całym sercem tego pragnę. 

2. Nawiedzenie Świętej Elżbiety

Gdy Bóg jest blisko człowieka ludzie reagują różnie. Maryja pokazuje co robi w takiej sytuacji człowiek święty. Ona, brzemienna idzie wiele kilometrów do swojej brzemiennej kuzynki - by jej służyć, by jej pomagać, ponieważ tamta jest starsza. Święta Maryja Matko Boga módl się za mną by pokora otwierała oczy mojego serca na potrzeby innych.


3. Narodzenie Pana Jezusa

Wtedy rodzi się z serca Bóg. Nie przeszkadza mu, że opuszcza piękną świątynię dla brudnej stajni bo to On nadaje jej wartość. Nie mieści mi się w głowie, że znając mnie potrafisz przyjść właśnie do mnie, że jestem cenny w Twoich oczach. Chwała Tobie Panie!

4. Ofiarowanie w świątyni

Przedstawienie w świątyni. Taka była, taka jest tradycja. Dary są różne, ale pokazujemy je świątyni. Pokora wie, że Bóg znajdzie sposób by potwierdzić swój dar przez swoich świętych. Pycha uważa siebie za wyrocznię, za natchnienie i sama chce decydować, odgradzać i oceniać. Obym nigdy nie lękał się przedstawiać w świątyni tego, co w moim sercu składa Bóg ... i był posłuszny.


5. Odnalezienie Jezusa w Świątyni

Jezus pokazuje Maryi, ze drogi człowieka (nawet świętego) nie są drogami Boga, a myśli człowieka nie są myślami Bogami. Jezus należy wyłącznie do Ojca.

Jeśli kiedyś przeze mnie przyjdzie dobro, proszę Cię Panie by do głowy nie przyszła mi myśl o posiadaniu tego dobra. Jeśli przeze mnie Ty przyjdziesz do serca drugiego człowieka nie pozwól bym poczuł się ojcem czy matką tego wydarzenia. Obym umiał wtedy powiedzieć ""Sługą nieużytecznym jestem; wykonałem to, co powinienem wykonać" [Łk 17,10 http://www.nonpossumus.pl/ps/Lk/17.php]. Bym umiał cieszyć się i błogosławić Boga, który jest wolnością!


.....

Czym dalej tym trudniej. Tajemnica odnajdywania radości ... w dawaniu wolności. Jak wielka to tajemnica...

Brak mi słów.

Chwała Panu!


Pamiętajmy o sobie w modlitwie
Michał










czwartek, 11 października 2012

Rok wiary

Dziś jest pierwszy dzień Roku Wiary. Nie mogłem się powstrzymać by nie zamieścić tu dzisiejszego czytania:

(Ga 3,1-5)
O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno. Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze?

[http://www.mateusz.pl/czytania/2012/20121011.htm]

Myślę sobie, że Wiara to zaproszenie (bo to Łaska) do odkrywania swojej drogi do Ojca.

Tyle dziś mówi się o motywacji. O poszukiwaniu motywu by wreszcie podjąć tą akcję. Tą najważniejszą, tą najgłębszą w sercu.

Ale przecież SPOKOJNIE!!!

Zobaczcie jak Bóg stwarzał świat. Tak, robił coś celowego, miał długofalowy plan. Chciał stworzyć człowieka na swój obraz i podobieństwo.

Dziś wiemy, że każdy biblijny dzień to mogły być miliardy ziemskich lat.

Zauważcie jednak, że po każdym zadaniu Bóg cieszył się tym co uczynił (widział, że to co robi jest dobre - doceniał to!). Nawet w pierwszym dniu, gdy do celu było .... bardzo długo.

Doceniajmy, cieszmy się i my!

Jak człowiek się cieszy, nawet z małych rzeczy, zaczyna dziękować. Dziękowanie to zaproszenie Ducha Świętego do Jego świątyni - w sercu każdego z nas. Dlaczego z tego rezygnować?

Przeczytajmy razem:  "Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno."

Człowiek, który chce zasłużyć na Miłość - ląduje na manowcach - bo to tak nie działa!

Wiemy, że faceci najważniejsze mówią zawsze na końcu. Co pisze więc św. Paweł w swoim liście do Koryntian (ostatni, 16 rozdział, wersy 13-14; za http://www.nonpossumus.pl/ps/1_Kor/16.php)

"Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się! 14 Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!"

 W Miłości!!! A co to oznacza?

Teraz św. Jan:

J15, 5b "Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić." [http://www.nonpossumus.pl/ps/J/15.php]

...

Te dwa ostatnie cytaty to motto Grupy Maria na ten rok (pamiętacie,  Eucharystia z modlitwą o uzdrowienie; pierwsza środa miesiąca o g.19 w kościele pw. św. Andrzeja Boboli na ul. Rakowieckiej w Warszawie).

Niech więc prowadzą nas na ten rok.

...

Hmm  - zastanowił mnie ten motyw wiary jako drogi.

Premiera "11 miesięcy, albo o poszukiwaniu drogi" już coraz bliżej. Nie ma przypadków, są znaki ;)

Pamiętajmy o sobie w modlitwie!

Michał

piątek, 5 października 2012

Jeszcze w zielone gramy ...

Jeśli to właśnie czytasz to znaczy, że też dostałeś(aś) w darze nowy dzień. Dziś pierwszy piątek miesiąca. Dobry moment na dobrą rozmowę, nawet jeśli aktualnie nie widzisz sensu prowadzenia więcej takich rozmów.

A jeśli jesteś już po rozmowie (jak ja, wczoraj), tym bardziej, patrząc na ciepłe, jesienne słońce i błękitne niebo dołącz ze mną do p. Magdy Umer śpiewając

Jeszcze w zielone gramy ...

 ... ważne by choć raz w miesiącu mieć dyktando u nadziei ..

...

http://www.youtube.com/watch?v=NeWYgFQYAF0

Trzymajmy się!
Michał

ps. a cały tekst tutaj ... piękne  [http://teksty.org/magda-umer,jeszcze-w-zielone-gramy,tekst-piosenki]

sobota, 29 września 2012

Nadchodzi jesień ...

I wiersz jak gra
na kontrabasie
mruczenie kota, nocy kocem
odkrywa oczy świtem szare
z zielonych okien

Ten Głos, co śpiewa
poza czasem
ja tęsknię by Mu dać mieszkanie
z oknami, które pachną lasem
nim słońce wstanie

A wiatr porusza liści struny
i zgarnia ciemne włosy z czoła
otwieram oczy, już mniej dumny
wracam na pola

I wiersz, ... a cisza głową kiwa
uśmiecha usta swe, popatrzcie
lato odeszło,tak to bywa
jesień się zacznie

piątek, 28 września 2012

O modlitwie, niecierpliwości i (wyjątkowo) polityce

Przyznaję, że ostatnio ciężko jest mi pisać. Tak bardzo chciałbym na wszystko zasłużyć, a rzeczywistość tak bardzo pokazuje, że Łaska nie ma z zasługiwaniem nic wspólnego. Deszcz pada, Słońce świeci a Bóg jest Miłością. Panie nie jestem godny abyś przyszedł do mnie...  a Ty wypowiadasz to Słowo i przychodzisz w drugim człowieku by mnie uzdrawiać. Wciąż na nowo.

Tak, jestem bardzo niecierpliwy. Chciałbym tyle rzeczy natychmiast. Tak ciężko jest mi czekać. Właśnie gdy ostatnio czekałem na spotkanie z uwagą przysłuchiwałem się wypowiedzi jednej siostry z grupy Maria.

Oto co powiedziała (tak jak zapamiętałem).

Często mamy natchnienia do dobrych nawet rzeczy, ale zarówno my sami jak i otoczenie nie są jeszcze na nie gotowi. Sprawa nie została do końca przemyślana. Nie ma przestrzeni by się zadziała. Dlatego tak ważna jest modlitwa. Modlitwa sprawia, że Bóg może przygotować teren, czasem pobudzając do działania serca innych ludzi, czasem zmieniając sytuację, tworząc "przypadki". Dojrzewa również nas dając nam czas na dokładne przemyślenie swoich działań, doświadczając różnymi "przeszkodami". Św. Tereska została patronką misji mimo, że na żadnej nie była. Ale dzięki jej modlitwom Bóg przygotował teren działania dla późniejszych misjonarzy. Stąd różne sprawy warto omodlić.

...

Jutro ma być demonstracja w Warszawie. I taki wielki rozdźwięk. Słucham Radio Maryja i słyszę jak kapłan mówi właśnie o potędze modlitwy, o potędze Boga, do którego wspólnie mamy się uciekać. Słyszę o radości, o pokoju.

W innym radio słucham polityka, który mówi o głosie ludu i chęci wyrażenia sprzeciwu czy nawet nienawiści.

Czy politycy muszą zawsze wszystko zawłaszczyć i popsuć?

"Nie będziesz brał Imienia Pana Boga swego nadaremnie" czyli nie przyklejaj Imienia Boga do swoich interesów, do czczych rzeczy, choćby nie wiadomo jak były "słuszne"!!!

Już w starożytności Izrael myślał o skutecznych sojuszach wciśnięty miedzy ówczesne mocarstwa a prorocy krzyczeli - nawróćcie się a Pan będzie walczył za was. Kogo Izrael słuchał i jak to się kończyło - w Piśmie Świętym można znaleźć obie wersje ;).

Myślę sobie, że tak jak ostatnio przeważy ten pierwszy głos (kapłana z Radio Maryja) - ten prawdziwy a ludzie będą się cieszyć na ulicach, że mogą się bez skrępowania modlić.

Czy byłoby to możliwe bez tej bzdurnej blokady dla telewizji Trwam?

Na koniec cytat (za http://www.nonpossumus.pl/ps/Dz/5.php):

"Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, 39 a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem""

Trzymajcie się!
Michał

ps. siostra z grupy Maria powiedziała jeszcze coś: jak człowiek umiera, w momencie śmierci widzi już ten drugi świat. Podobno przychodzą wtedy dusze czyśćcowe, za które się ten człowiek modlił by mu pomóc w tej ciężkiej chwili. Pamiętajmy więc o modlitwie za dusze czyśćcowe. One sobie już pomóc nie mogą, ale mogą bardzo nam a my im!













sobota, 1 września 2012

Ojcze Nasz

za: http://www.mateusz.pl/czytania/2012/20120831.htm

PROŚCIE, A BĘDZIE WAM DANE

„Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1)
Jeśli pierwsza część „Ojcze nasz” jest doskonałym wzorem modlitwy adoracji i uwielbienia, to druga część jest modlitwą prośby. Trzy krótkie prośby streszczają wszystkie zasadnicze potrzeby człowieka, przedstawione Ojcu niebieskiemu z istotną prostotą i zwięzłością.
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Mt 6; 11); chleb wyobraża wszystko, co służy życiu doczesnemu. Nie jest czymś nieprzystojnym mówić o tym do Boga, który jest „Ojcem naszym”, ponieważ również życie ciała jest Jego darem i tylko utrzymując je można Mu służyć. Jezus jednak naucza, że trzeba być umiarkowanym, nie prosić o nic ponad to, co jest konieczne, i zadowalać się tym, co wystarcza do życia na każdy dzień. Jest to całkowicie zgodne z Jego upomnieniem: „Nie troszczcie się o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie” (tamże 34).
„I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (tamże 12). Przebaczenie Boga jest potrzebne człowiekowi jeszcze bardziej niż chleb, nie tylko z powodu jego grzechów, lecz także dlatego, że całe jego życie jest wielkim długiem względem Tego, który go stworzył, odkupił i każdego dnia obsypuje swoimi dobrodziejstwami. Kto może powiedzieć, że korzysta należycie z otrzymanych darów? Kto może powiedzieć, że miłuje Boga z całego serca i ze wszystkich sił? Ojciec niebieski jednak jest gotów odpuścić wspaniałomyślnie każdy dług swoim dzieciom, pod warunkiem, że i one ze swej strony potrafią przebaczać sobie wzajemnie wszelką obrazę. Prośba o przebaczenie jest jedną z najbardziej zawstydzających i zobowiązujących.
„I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego” (tamże 13). Najgorsze zło, w jakie chrześcijanin może popaść, stanowi grzech, dlatego Jezus uczy prosić nie tyle o to, by być wolnym od wszelkiej pokusy, ile raczej, by jej nie ulec. To właśnie powiedział Apostołom w noc pojmania: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Mt 26, 41). Jak dziecko, gdy zauważy niebezpieczeństwo, szuka pomocy u ojca, tak chrześcijanin w czasie pokusy chroni się w Sercu Boga. Jest dzieckiem i może liczyć na Ojca niebieskiego. Jeśli jego modlitwa czerpać będzie natchnienie z tej, której nauczał Jezus, to wolno mu przedstawiać każdą prośbę.
  • O Panie mój, jak ośmieli się jeszcze prosić Ciebie o łaski ten, kto tak jak ja źle Tobie służył i tak niedbale strzegł Twoich darów? Na jaką wiarę może jeszcze zasługiwać, kto tyle razy Ciebie zdradził? Cóż więc pocznę, o Boski Pocieszycielu strapionych i lekarzu każdego, kto u Ciebie szuka lekarstwa? Czy może lepiej będzie, że zamilczę o moich potrzebach, czekając, aż Ty im sam zaradzisz? Z pewnością nie, Panie, ponieważ Ty, o moja rozkoszy, wiedząc, jaka będzie mnogość tych naszych potrzeb i jaką to będzie ulgą dla nas, gdy się z nich wynurzymy przed Tobą, zachęcasz nas, byśmy Cię prosili, obiecując, że nas wysłuchasz (św. Teresa od Jezusa: Walania duszy do Boga 5, 1).
  • O Panie, wszystko, o co Cię proszę, bylebym tylko prosił Cię z wiarą i ufnością, że otrzymam, Ty mi dasz, pod warunkiem jednak, że to, o co Cię proszę, nie będzie dla mnie szkodliwe... Jesteś ojcem, ojcem wszechmogącym i mądrym, tak jak jesteś również nieskończenie dobry i czuły. Przemawiasz do swojego dziecka, tak małego, że zaledwie się jąka, a chodzi, gdy podtrzymujesz je Twoją ręką, i mówisz mu: wszystko to, o co Mnie poprosisz, dam ci, bylebyś tylko prosił o to z ufnością. A potem dajesz mu to z wielką łatwością... gdy jego prośby są rozumne, przede wszystkim zaś gdy odpowiadają Twoim pragnieniom, uczuciom, jakie pragniesz w nim widzieć, gdy są zgodne z tym, czego Ty sam pragniesz... Jeśli prosi Cię o rozrywki, które mogą mu przynieść zło... odmawiasz mu ich z dobroci względem niego, lecz pocieszasz go, udzielając mu innych słodyczy nie grożących niebezpieczeństwem... i bierzesz go za rękę, by zaprowadzić nie tam, gdzie chce iść, lecz gdzie jest lepiej, by poszedł (Ch. de Foucauld).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 121

piątek, 31 sierpnia 2012

Oliwa

W dniu dzisiejszym są bardzo ważne czytania. Wiele razy je czytałem. Dziś napiszę, co wreszcie do mnie dotarło.

Zastanawiałem się bardzo długo o co chodzi z tą oliwą. Co stanowi tą różnicę między prawdziwą mądrością i głupotą - skoro i jedni i drudzy upadają (przecież zasnęły - nie czuwały - jak mądre jak i głupie).

Pismo Święte najlepiej tłumaczyć Pismem Świętym. Zresztą, Ojcowie Kościoła tak dobrali czytania by było to prostsze.

Dziś pierwsze czytanie to 1 Kor 1,17-25 i tam czytam:

"Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża..."

Ewangelię głosi się nie w mądrości słowa [bo dalej macie "Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę"].

Najważniejszy jest Krzyż Chrystusa.

Czy ja biorę mój krzyż i chcę go nieść w pocie czoła?

To jest jest ta oliwa.

Jeśli ktoś nosił przez całe życie swój krzyż to wie co robić, gdy upadnie. A Ogień będzie miał na czym zapłonąć i spali to co niegodne Boga. Wszystko.

 ...

Patrzysz na innych i myślisz, że oni są odważni, przeżywają same fantastyczne przygody, że się nie boją.











Szklana szyba (ekranu) potrafi dużo zmienić ;P


W realnym świecie  krzyż to realny trud, który wylewa pot (a może łzy?), bo to oliwa, której nie da się pożyczyć.


Trzymajcie się!
Michał



środa, 29 sierpnia 2012

Przez wilgotne oczy



Born in your tiny prison cell
the million times smaller than I and you are
One single drop, and you’re risen up
Afraid of the dark

You cracked up through the pavement
And super, super slow emotion
Your back is gently breaking
You reach for the light

We can see everything
We can hear everything
We can see everything
We can hear everything

We can see everything
We can hear everything

Weakness is not your weakness 
You are what you grow into
You’re not what you were


--------------by Jon Gomm - Passionflower

a teraz posłuchaj:


Urodzony w więzieniu maleńkiej komórki
milion razy mniejszej niż na prawdę jesteś
Jedna kropla, i stajesz się by rosnąć
w lęku przed ciemnością

Przebijasz się przez twardy bruk
w bardzo, bardzo zwolnionym tempie
twoja skorupa delikatnie pęka
sięgasz światła 

Możemy widzieć wszystko
Możemy słyszeć wszystko
..

Słabość to nie twoja słabość
Jesteś tym, do czego rośniesz
nie tym czym byłeś

--------------autor  Jon Gomm - Passionflower [tłumaczenie moje;)]


[i dodałbym jeszcze od siebie:
wtedy możemy widzieć wszystko
wtedy możemy słyszeć wszystko]




Autor pisał i śpiewał o ziarenku kwiatka o nazwie Passion Flower (Passiflora), który ku memu zaskoczeniu słownik przetłumaczył jako "męczennica".

[http://kwiaty.blogan.pl/kategoria-gowna/2010/04/13/glicynia-kwiaty-ogrodowe-kwiaty-kwiaty-w-ogrodzie-passiflora-pn-cza]

A o czym Ty myślałeś (aś) czytając / słuchając tego tekstu?


Ja myślałem o swojej Duszy i jakoś samo tak w głowie pojawiło mi się:

kim jestem, że o mnie pamiętasz
kim jestem, że się mną zajmujesz
...
o Panie, mój Panie, jak przedziwne jest Twe imię po wszystkiej ziemi

(http://www.nonpossumus.pl/ps/Ps/8.php )


Przez wilgotne oczy 

 

ps. a skąd to tak niespodziewanie trafiłem na takie cudeńko? Tak to już jest, że najpiękniejszych owoców nie zrywa się swoimi rękami. Dostałem od Przyjaciela. Tak, tego co zawsze. Dziękuję!

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Do niezobaczenia!

Chciałbym się dziś podzielić cytatem, który dostałem. Doskonale opisuje to co czuję.

To niesamowite, że dostałem go właśnie dziś.

Nie ma przypadków!

Dziękuję!

“Our deepest fear is not that we are inadequate. Our deepest fear is that we are powerful beyond measure. It is our light, not our darkness that most frightens us. We ask ourselves, Who am I to be brilliant, gorgeous, talented, fabulous? Actually, who are you not to be? You are a child of God. Your playing small does not serve the world. There is nothing enlightened about shrinking so that other people won't feel insecure around you. We are all meant to shine, as children do. We were born to make manifest the glory of God that is within us. It's not just in some of us; it's in everyone. And as we let our own light shine, we unconsciously give other people permission to do the same. As we are liberated from our own fear, our presence automatically liberates others.”

----from A Return to Love, by Marianne Williamson.



Tłumaczenie:

"Nasz najgłębszy strach nie polega na tym, że jesteśmy nieodpowiedni. Nasz najgłębszy strach to, że jesteśmy potężni ponad wszelką miarę. To nasze światło a nie ciemności - przerażają nas najbardziej. Pytamy siebie, kim jestem by być tak wspaniały/a, atrakcyjny/a, utalentowany/a, zdumiewający/a? Właściwie, kim jesteś by nim /nią nie być? Jesteś dzieckiem Boga. Twoje umniejszanie się nie służy światu. Kurczenie się tylko po to by inni ludzie nie czuli się w twoim towarzystwie niepewnie to nie oświecenie. Jesteśmy przeznaczeni by jaśnieć, tak jak dzieci. Zostaliśmy zrodzeni by objawić Chwałę Boga, który jest w nas. Nie tylko w niektórych; On jest we wszystkich. I jak tylko pozwalamy naszemu światłu płonąć, świadomie dajemy innym ludziom przyzwolenie by czynili tak samo. Gdy tylko uwolnimy się od naszego własnego lęku, nasza obecność automatycznie uwalnia innych."

--- z A Return to Love, autorstwa Marianne Williamson

Nie chodzi o to by się pysznić ale ucieszyć z daru jakim jestem! Przecież POKORA to PRAWDA! 

Do niezobaczenia czarnowidzom, jęczykwękom i zawodowym narzekaczom (przede wszystkim we mnie samym)!!!!

Amen (czyli niech się stanie)!!!

niedziela, 26 sierpnia 2012

O dzieciach, na koniec wakacji

Witajcie,

Czy też macie tak, że czasem dopadają Was różnie dziwne myśli:

1. to co robię nie ma najmniejszego sensu, nie rozwijam się tam, gdzie  bym chciał/chciała
2.  idę od "wpadki" do "wpadki", proszę o coś, to przychodzi i ciągle okazuje się, że to nie to, po co więc się modlić?
3. jak mam się modlić? Jest napisane "proście a będzie Wam dane" o co mam prosić, skoro " Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana."

 Proste jak 1, 2 ,3 (?)

Czasem na prawdę skupiając się na szczegółach można zgubić prawdziwy obraz całości - z wysokości lecącego samolotu. Dziś obchodzimy święto Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Czego można nauczyć się od Maryi właśnie dziś?

Komplet czytań na dziś: http://www.mateusz.pl/czytania/2012/20120826.htm Bardzo znana ewangelia: Kana Galilejska.

Maryja pokazuje jak rozmawia się z Bogiem. Nie przychodzi powiedzieć - proszę Cię o dużo wina, proszę Cię by się nie smucili, może pójdziesz pocieszyć pana młodego, może zatańczysz z panną młodą, może ... .

Maryja nie daje rozwiązań. Ona do Boga  mówi o tym co jest ("nie mają wina") i do ludzi o ich powinności  ("zróbcie COKOLWIEK wam powie").

Swoją wyobraźcie sobie tych ludzi. Brakuje wina (fakt), a tu każą dźwigać im ciężkie dzbany z wodą (sens?).
...

W Poemacie Boga Człowieka pamiętam jak Jezus mówi by - skoro nie możemy brać przykładu z aniołów (bo ich nie widzimy) - patrzeć na dzieci. Dzięki nim przypomnimy sobie coś ważnego o nas samych (którzy też przecież dziećmi jesteśmy).

Co jest najgorsze dla dzieci?

Nuda!

Co jest najnudniejsze?

Odrabianie lekcji, codzienne mycie, ... .

[odpowiedz w myśli dziecku po co ma odrabiać lekcje robiąc proste, nudne czynności; odpowiedz dziecku po co się codziennie myć a potem wstaw w to miejsce to, co Cię nudzi/kosztuje najbardziej - może praca, może trudna relacja - zobacz jak wyjaśnienie będzie pasować;) ]
...

1. to co robię jest potrzebne, nie wiem jeszcze do czego; wystarczy, że mój Ojciec wie; on przygotowuje mnie i dba o mój rozwój; dziękuję mu za każdy dzień - bo mam ten dzień od Niego
2. muszę przestać żyć swoimi wyobrażeniami na temat siebie doskonałego, siedzie jutra; muszę mówić Bogu o tym co jest dziś; On sam zatroszczy się o jutro; On wie kim mam być; tak chciałbym być posłuszny
3 . na modlitwie przestanę gadać by to On znalazł przestrzeń we mnie by przemówić

Trudne jak 1,2,3 (?)

Idzie rok szkolny a ja idę do swoich lekcji ... no i do mycia ;)

Trzymajcie się !
Michał

Na marginesie: wszyscy wiemy, jak ważne jest dziękczynienie. Wiemy też, że nie zawsze łatwo to przychodzi. Powiedz czym karmisz swoją Duszę a powiem Ci czy dajesz sobie szansę by z pełni serca dziękować! Duszę karmi się przez oczy ... . Nie mogę o tym zapominać!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

To Ona czy też nie? ... czyli o oświadczynach

W sobotę byliśmy na ślubie. Odprawiał starszy kapłan i to co powiedział do przyszłych małżonków nie może zostać zapomniane.

Uczucia ze swojej natury są zmienne. Dziś takie jutro inne. To, że druga strona "się podoba", że "iskrzy" to bardzo ważna sprawa. To trochę jak z akumulatorem w samochodzie. Musi zakręcić silnikiem, by ten "odpalił". Jednak pojazd będzie już jechał na innej energii. 

Jakie to genialne! Aż chce mi się ciągnąć ten przykład dalej. Bo przecież w trakcie jazdy na paliwie to poruszający się samochód ładuje akumulator, który ze swojej natury rozładowuje się podczas odpalania.

Miłość to "czy znosisz?", "czy pomagasz?", "czy wybaczasz?". To (często odległy) cel, do którego jedziemy, a nie punkt wyjścia, punkt, z którego wyruszamy. Razem.

Kiedyś pytałem księdza skąd będę wiedział, czy ta, o której zaczynam myśleć jak o żonie jest tą właśnie mi pisaną. Odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. "Jak będziesz umierał mając w pamięci wspólnie przeżyte życie - będziesz wiedział. Nie wcześniej."

Jest jeszcze jeden powód, dla którego to piszę. Poniżej często spotykany (serio!) dialog dwóch znajomych mężczyzn:

- cześć co słychać?
- wiesz, nabieram wiatru w żagle
- ??
- rozstaliśmy się z [tu wpisać imię dziewczyny]
- po kilku latach bycia ze sobą i  mieszkania razem??? rozstajecie się i to wiatr w żagle?? dlaczego?
- wiesz, w sumie przestało iskrzyć,... ale jesteśmy ciągle przyjaciółmi


i aż chce się dodać "i co po tylu latach nie wpadła by Ci się oświadczyć? Mi się zdawało, że oświadcza się facet ;)".

Teraz rozumiem, że gdy akumulator tylko ma iskrzyć a paliwa brak - zabawa musi skończyć się wcześniej czy później. A do wspólnego samochodu nie wsiada się jeśli razem nie zdecydujemy, że zamierzamy właśnie razem nim jechać aż do skutku.

Wtedy Pan Bóg z pewnością nie poskąpi nam środków na paliwo;).
 
Trzymajcie się!
Michał

ps.  przy okazji tego wpisu chciałbym zapamiętać sobie też poniższy cytat.

http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/19.php

Wersy 11 i 12.

"11 Lecz On im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. 12 Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"   


piątek, 17 sierpnia 2012

Małe rzeczy

Nieodmiennie zastanawia mnie, że najtrudniej nie jest wcale gdy "jest trudno" a wróg jest znany. Najbardziej niebezpiecznie robi się po wygranej bitwie, gdy wróg został (teoretycznie) pokonany a mnie ogarnia euforia. Jakoś tak mam, że wyrastające z ramion skrzydła nieodmiennie kojarzą mi się z rozbitym nosem.

O ironio rozbity nos kojarzy mi się za to ze spokojem, pokorą, ufnością, ... z chilloutem
[patrz: http://ponocy.blogspot.co.uk/search/label/chillout ]. Czy da się tak funkcjonować bez rozbitego nosa?  Mam nadzieję;)

Na razie, wiedząc, że nie zawsze może wiać od morza wilgotna, przyjemna bryza, wolę pustynię. Na pustyni nie staram się nawet ufać we własne siły, jestem czujny, ostrożny, ... .

Kilka dni temu usłyszałem, że bardzo ważne są małe rzeczy, w których przejawia się nasza wierność. Ważne jest uporządkowanie, czy w dobrym czy w lepszym.

Kojarzy mi się to z oraniem. Nie ten będzie miał dobre plony, kto sam jeden będzie orał, siał, podlewał przez dobę (a potem padnie), ale ten, kto korzystając z pomocy konia i współpracowników będzie każdego dnia wykonywał pracę przewidzianą dla danego dnia.

Ważna dla mnie jest modlitwa, ważny też post. Ostatnio wymyśliłem by pościć w tym w czym dajemy radę za tych, którzy nie dają. To jest dobre. Skoro nie mam problemu z jedzeniem słodyczy nie będę ich jadł za kogoś kto nie może sobie ich odmówić (mimo, że by chciał). Skoro mnie mam problemu z alkoholem nie będę go pił (mimo, że jest fajny) za tych, którzy by sobie omówili, ale nie są w stanie. Może na świecie jest ktoś, kto odmawia sobie czegoś, czego ja odmówić sobie nie umiem. Mam nadzieję!

Bóg (m.in. poprzez pisma Valtorty) mówi, że żaden dobry uczynek nie idzie w zapomnienie. Może to właśnie o to chodzi w zdaniu "jedni drugich brzemiona noście".

 Ja odmawiam sobie jednej rzeczy (niekoniecznie z tych wymienionych powyżej) z założeniem by właśnie z ilością postów też nie przesadzić. Płot maluje się po kolei, warstwa po warstwie. Jak chce się zrobić za dużo za szybko - wszystko odpada i jest jeszcze gorzej niż wcześniej.

Rozbity nos nieodmiennie uczy mnie pokory.

Na koniec cytat z kapitalnej książki Anthonego De Mello pod tytułem "Minuta Mądrości", który dedykuję swojemu rozbitemu nosowi:

"Uzdrowienie
Mistrz zapytał kogoś, kto przyszedł do niego z prośbą o pomoc:
- Czy rzeczywiście pragniesz uzdrowienia?
- Gdybym nie pragnął go, to czy zadałbym sobie trud przyjścia do
ciebie?
- Oczywiście. Większość ludzi tak postępuje.
Dlaczego?
- Nie szukają uzdrowienia. To zbyt bolesne.
Szukają ulgi.
Do swoich uczniów Mistrz powiedział:
- Ludzie, którzy pragną uzdrowienia, byleby nie łączyło się ono z
cierpieniem, podobni są do tych, którzy opowiadają się za
postępem, pod warunkiem, że nie trzeba będzie dokonać żadnych
zmian.".


Cóż... Trzymajcie się!
Michał







niedziela, 5 sierpnia 2012

Każdego dnia ... na każdy dzień albo o głodzie i (nie) jedzeniu

Witajcie,

Dziś będzie o "jestem głodny" oraz "chce mi się jeść", będzie o mannie z nieba i o robakach, które lęgną się tam gdzie jest nadmiar. Zanim jednak to wszystko, pozwólcie, że zacznę od początku. Czyli od rana ;)

Kiedyś było często tak, że gdy spotykało mnie coś trudnego pytałem Boga "dlaczego?". W Valtorcie przeczytałem, że nie pyta się Tego, który wie - więc przestałem. Dziś rano jednak mnie oświeciło. Zrozumiałem, że odpowiedź zawsze będzie ta sama"
- "bo Ciebie kocham"

Mam w myśli tysiące przykładów, które to próbują obalić. Mam szacunek dla doświadczeń innych ludzi. Ostatecznie jednak przecież Bóg jest Miłością, która tworzy wszystko doskonałe, i jednocześnie wszystko ma sens. Kto wie co by się wydarzyło gdyby rzeczywiście stało się tak jak ja pragnę. Przecież to Bóg jest poza czasem i widzi rzeczy takimi takie są na prawdę - nie ja!

I czasem to ja za bardzo kocham tylko siebie i nie jestem w stanie zrozumieć. Hmm.

......

Wracając do tematu: bardzo polecam stronę : www.mateusz.pl/czytania

Znajdziecie tam czytania na każdy dzień. Jestem przekonany, że jak przeczyta to 100 osób, każda z nich dosłanie Słowo PERSONALNIE DLA SIEBIE - na ten, konkretny czas. Swój czas.

Dziś rano przyszło mi do głowy, że Bóg obdarza mnie dobrami ode mnie oczekując bym brał tyle ile ON daje mi na tu i teraz i nie zabiegał o więcej czy o jutro. On sam się o to zatroszczy.

Hmm. Łatwo napisać, trudniej zrobić. I patrzcie - czytam taki tekst (Anthony de Mello, Minuta Mądrości):

 - W jaki sposób mogę uwolnić się od strachu?
- Jak możesz uwolnić się od tego, czego trzymasz się kurczowo?
- Chcesz przez to powiedzieć, że w rzeczywistości jestem
przywiązany do moich obaw?
Nie mogę się z tym zgodzić.
- Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się
ze mną.
I zobaczysz swoje szaleństwo.



Wyszło mi, że mój strach chroni mnie przed wiarą, że Bóg Sam zatroszczy się o mnie znacznie lepiej niż ja o siebie (choć przecież wiem, że to co mam i tak mam od Niego) Gdy tracę kontrolę - boję się. Brak mi słów.



Spójrzcie na dzisiejsze czytania: Wj 16,2-4.12-15; Ps 78,3-4bc.23-25.54; Ef 4,17.20-24; Mt 4,4b; J 6,24-35 lub http://www.mateusz.pl/czytania/2012/20120805.htm

Bóg uwolnił człowieka z więzienia a ten zaczyna narzekać wyobrażając sobie dobra, z których w niewoli  korzystał (kajdan już nie pamięta i tego, że Faraon kazał zabijać jego dzieci też nie). A jednak Bóg jest wierny i pragnie nauczyć człowieka zaufania do Siebie. Daje mięso i chleb. Na każdy dzień. Jak Izraelici zbierali za dużo (by odłożyć) to w pojemnikach z manną lęgły się im robaki (sic!).

Bóg przy tym zdaje się mówić - ale ludzie - nie o to tą mannę i przepiórki chodzi.

I tu przychodzi Ewangelia: Jezus rozmnożył chleb i od razu chcieli go na króla (by mieć jedzenie za free - już najedzeni poprosili by pewnie o igrzyska zgodnie z zasadą panem et circenes).

"Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie."

Jezus jest pokarmem, który może zaspokoić głód. Ten JEDYNY GŁÓD.

I znowu olśnienie - w każdym kościele jest Jezus w każdym jest Maryja - a gdzie OJCIEC?

...  w tabernakulum - w Ciele Chrystusa.

...

...

Jestem głodny? Czy może może chce mi się jeść? Kiedy jadłem po raz ostatni?

Czy zaspokajam głód tym, co może go zaspokoić czy może tylko ciągle napycham się bo ... chce mi się jeść? Mam problem z rozepchanym żołądkiem czy może serce już baaardzo dawno nie jadło.

...
...

Dziś nie pójdę spać na głodniaka!

Trzymajcie się,
Michał

sobota, 28 lipca 2012

Chillout 2

Nie wiem czy Wy również, ale ja bardzo pilnuję się by nie używać słowa "muszę .." , to lub tamto. Pilnuję się, bo nie chcę w taki zgrabny sposób uwalniać się od odpowiedzialności za to co robię.

Określenie "muszę" oznacza bowiem, że coś dzieje się wbrew mojej woli. gdybym tylko mógł zrobiłbym inaczej. To nonsens.

Muszę pracować, muszę opiekować się dziećmi, muszę odwiedzić rodziców ...

Muszę ? czy może jednak chcę?

Chcę pracować bo to daje mi spełnienie i pieniądze, chcę opiekować się dziećmi bo je kocham, chcę odwiedzić rodziców ... bo nie lubię słuchać wyrzutów, że o nich zapominam.

Chcę ... nie muszę!

Chcę zatem się codziennie modlić bo to jedyna szansa na powiedzenie Bogu - oto jestem. Rozmyślać to też modlić. Dziękować to też modlić. Pamiętać to też modlić. Bóg jest Miłością więc kochać to też znaczy się modlić.

Grzech czyli sprzeciw wobec Prawa to często (u mnie?) owoc głupoty i pychy. Głupota nie pamięta ile razy złapała się na tą samą przynętę. Pycha podpowiada - tym razem sobie z pewnością poradzisz "musisz się tylko wziąć".

Z otwartą przyłbicą przeciw grzechowi mógł stanąć Jezus - Bóg, doskonale z Nim zjednoczony, nawet wtedy to Jego-Ojca mocą silny. Człowiekowi zostaje strategia gołębia - unikać, a jak się nie da - uciekać i prosić "nie wódź nas na pokuszenie, ale zbaw ode złego".

W tym miejscu bardzo ważny dla mnie cytat   [http://www.voxdomini.com.pl/valt/valt/v-04-026.htm]:



«A przecież nawet jeśli popadło się w niełaskę u Boga, sprzeciwiając się Jego Prawu, można zawsze stać się tym, kim się było, odrzucając grzech...»

...

«I jeśli pojęło się, że nie można mieć mocy Bożej – gdyż nie ma Boga tam, gdzie jest szatan – można z łatwością temu zaradzić: trzeba tylko przedkładać to, czego Bóg udziela, ponad to, czego pragnie nasza pycha.»


To ostatnie zdanie - pięęęękne!

Właśnie - chillout - zerwij z doskonałością, robieniem wszystkiego idealnie, fantastycznie, cudownie (oczekując potem oklasków, których nie będzie hehe). Zrozum, że owoce należą do Boga a szczęście w wierności to dziękowanie i prośba byśmy szczerze pragnęli tego co On dla nas przygotował, prostując nasze ścieżki. Do Siebie!

Chilout to uważność i rozglądanie się za tym, co Bóg kładzie u naszych stóp zamiast wpatrywać się wysoko w gwiazdy wypatrując realizacji swoich planów.

Niesamowite!!!

I znowu przychodzi mi do głowy psalm 92 czyli "jak dobrze jest dziękować Ci Panie"....

Trzymajcie się!
Michał

ps. jeśli właśnie masz trudny czas, dotyka Cię cierpienie, szukasz sensu: proszę poczytaj tutaj św. Katarzynę ze Sieny: http://sienenka.blogspot.com/2010/06/dialog-wstep.html

po lewej stronie będą linki do kolejnych części III i IV. Tekst na serio bardzo krótki - a na prawdę warto!


piątek, 20 lipca 2012

O pewnym rzemieślniku i kłopotliwym materiale

Czas na kolejną kartkę z podróży, kolejne okno. Na serio rośnie we mnie niepokój czy zamiast pisać nie powinienem odesłać Was do Valtorty, Pisma Świętego czy dialogów św. Katarzyny ze Sieny. Tam te rzeczy opisane są w doskonały sposób. To moje pisanie to... takie brudne okno. Ostatecznie jednak, może właśnie o to chodzi by widząc niedoskonałe zapragnąć doskonałego, a Bóg doda to czego zabraknie.

Zanim jednak zacznę chciałbym podzielić się jedną myślą.

Czas jest jedynym zasobem, którego nie możemy sami powiększyć, ale w sumie możemy go ukraść (sic!). Pośpiech to próba wykonania w jednostce czasu więcej niż się da.
Pośpiech to próba oszukania czasu. Nie mylić z zarządzaniem czasem czyli wolą by dobrze wykorzystać dar, który otrzymuję od Boga... każdego dnia na nowo.

Ja mam takie doświadczenie, że ile razy się spieszę ... tyle razy ostatecznie ląduję w malinach. W ten czy inny sposób.

Dopiero teraz dotarło do mnie pytanie: czy w takim razie nie kradnę??? ..

Ojoj..

Pozwolicie jednak, że wrócę do mojej podróży. Mianowicie przeczytałem niedawno następującą przypowieść (tak, tak, Valtorta, w wolnej chwili dodam link ze źródłem):

Otóż, był sobie bogacz, który przyszedł do rzemieślnika z cenną żywicą, z której kazał sobie zrobić piękne naczynie. Podobnież, jego przyjaciel miał mały dzbanuszek, a wino w nim przetrzymywane nie miało sobie równych. Bogacz chciał zawstydzić swojego przyjaciela pokazując mu właśnie wielkie piękne naczynie wykonane z tego samego materiału.
Rzemieślnik nie chciał przyjąć materiału tłumacząc, że nie da się z tego nic wykonać. Był miękki i kleisty, trzymał kształt tylko wtedy gdy utrzymywały go ręce, potem natychmiast odkształcał się.

Bogacz jednak na tyle naciskał grożąc, że rodzinie rzemieślnika stanie się krzywda jeśli mu odmówi, że ostatecznie ten ostatni zamówienie przyjął.

Cóż było robić?. Jak napisałem, nawet długotrwałe obrabianie rękami nie przynosiło rezultatu. Nie mógł dodać innej substancji zagęszczającej bo wtedy żywica traciła swój piękny, przezroczysty blask. Sprawa była trudna: ogrzany materiał stawał się niemożliwie płynny, ochłodzenie dawało dobry rezultat, ale przy próbnie najmniejszej obróbki naczynie kruszyło się na kawałki.

Ostatecznie rzemieślnik spakował rodzinę a przed odjazdem opróżnił warsztat zostawiając na jego środku materiał z karteczką: nie da się z tym nic zrobić - jeśli uważasz inaczej - zajmij się nim sam.

[http://www.voxdomini.com.pl/valt/valt/v-04-025.htm]

Otóż tą cenną żywicą jest sam człowiek, którego dobry Ojciec stara się kształtować - uczynić z Niego niepowtarzalne dzieło sztuki. Na początku pomaga dziecku osiągnąć kształt tylko ciepłem swoich dłoni. Jeśli to nie daje rezultatu - próbuje kształtować go w ogniu Swojej Miłości, a jeśli to nie działa stara się kształtować go w chłodzie. Potrzeba jednak wielkiego zaufania by dawać się tak kształtować by się nie rozsypać. By wierzyć w Miłość Boskiego Rzemieślnika i też mieć cierpliwość. Nie być jak bogacz, który wymaga by Bóg mu służył. Tu i teraz. W taki sposób jaki sobie zapragnął.

Rozwój to droga, która wymaga czasu właśnie. Kształtowanie też.

Ech, jak łatwo to napisać.

Ale  Bóg daje nam każdy dzień. Na nowo!

Owocnego kształtowania i cierpliwości (czy jesteś właśnie w dłoniach, nad ogniem czy w lodzie czy też czujesz dłuto). Ostatecznie, gdy się rozsypujemy Ojciec troskliwie zbiera te kawałeczki i ogrzewa w dłoniach oddechem swojej Miłości. Uwielbiam Ciebie Panie!

Trzymajcie się!
Michał

p.s. ciąg dalszy nastąpi niebawem ;)

piątek, 13 lipca 2012

Czas


Tak sobie pomyślałem, że jedyną sprawą / zasobem / rzeczą, na którą nie mamy żadnego wpływu jest czas. Nikt na tej ziemi nie jest w stanie zagwarantować dziś wieczorem, że jutro rano się obudzi. Nikt!
Jak zatem cenny jest czas skoro nie można go sobie zgromadzić? Nie ma ceny to znaczy bezcenny czy może .. bez wartości?
Specjalnie o tym piszę, bo takich pytań nie zadaje sobie człowiek zagoniony od rana do nocy (a czasem i w nocy). A może na tym właśnie polega walka by nie dać się tak do końca zająć?

Pojutrze Niedziela. Raz na siedem dni tak mieć czas ... pomyśleć.

To jednak na co chciałem zwrócić szczególną uwagę to fakt, że jeśli budzę się rano to znaczy, że Bóg podjął decyzję, że mogę jeszcze pójść dalej, że jeszcze jestem potrzebny, sobie lub innym. Nie ma przypadków. Wszystko na tej ziemi ma swój kres. Gdy go osiągnę zostanę zawołany z powrotem.

Jeśli więc właśnie jest dobrze módlmy się psalmem 92 (http://www.nonpossumus.pl/ps/Ps/92.php). Mi ostatnio strasznie w głowę weszła ta melodia: http://www.youtube.com/watch?v=EeHAmWsR-kk

Jeśli zaś jest tak, że prawie nie czuć Słońca i jest BARDZO ciężko - to przecież - to się skończy. Przeciwnik zawsze walczy najbardziej zaciekle na moment przed swoją klęską. On MA prawdziwe poczucie czasu dlatego zawsze próbuje. Ja się często poddaję bo daję się omamić, że ta bolesna chwila to wieczność.

Czas istnieje w wieczności wyłącznie na ziemi. Jesteśmy tu po to by wzrastać - może więc tak na prawdę istota walki to walka o czas?

...

Wróciłem właśnie z wakacji i rozmyślanie doprowadziło mnie do tego by nie lękać się dawać sobie czas. Mieć nad sobą cierpliwość. Być dobrym (tak, również dla siebie). Bo to co wewnątrz człowieka to i na języku.

Czy prawdziwie mieć czas to znaczy poczuć ciszę?

To będzie cytat z pamięci, ale Matka Teresa z Kalkuty powiedziała "gdy jest cisza przychodzi modlitwa, gdy jest modlitwa przychodzi wiara, gdy jest wiara przychodzi służba, gdy służysz przychodzi Pokój".

Bóg jest Pokojem

Czy zatem by przyszedł Bóg trzeba mieć czas?

Co za pytanie?!!!!!!!!!!

Duchu Święty - Duszo mej Duszy. Uwielbiam Ciebie. Przyjdź do swej świątyni. Ukarz mi Swoją Wolę i uzdolnij bym mógł ją wypełnić.

Modlitwa duchowa to rozmyślanie, .................. ale czy mam czas?

*********
By Słońce dotknęło powiek
wystarczy zamknąć oczy
nie może tego zrozumieć
kto nigdy nie płakał w nocy

jak inne jest światło księżyca
czaruje tysiącem kształtów
znaczenia tak lubi chętnie "pożyczać"
choć drwi w tym z lekkością żartu

zamykam oczy, oddaję kontrolę
choć wolę napisać, że ufam
rzekomo oddając na prawdę to biorę
ten dotyk, co w nocy mnie szukał

*********

zielone popołudnie,
niebieskie - jasne niebo
ten szum chłodzący cudnie
i ja - ze swym - dlaczego?

cisza modlitwą śpiewa
i czas znów ma znaczenie
ołówkiem kartkę brudzę
dlaczego? - nie wiem

tysiące pytań w deszczu
i brak słów - gdy pogoda
zostawiam dziś swe dlaczego
bo to jest po prostu droga

*********
potrzebuję napisać wiersz
tak tęsknię do tego grania
słowa pod stopą jak mech
w kobiercu powołania

za rzadko otwieram swe okna
by wpuścić do wnętrza powietrze
za rzadko jest przestrzeń do spotkań
nie spytasz ... jak długo jeszcze?

siedzę nad czasem jak rzeką
i puszczam kaczki po wodzie
wciąż blisko choć tak już daleko
mieć czas... tak siadać .. co dzień

ten świat wciąż żyje we mnie
blask świtu, zachody słońca
noce też - długie i ciemne
wciąż wracam do Domu Ojca

********

Pamiętam jak to się zaczęło
słowo, co przyszło przerwać ciszę
i chyba dobrze się przyjęło
skoro wciąż na nim się kołyszę

pisałem, żeby porozmawiać
a czasem także wytłumaczyć
bo pisać to przestać udawać
cokolwiek to dla Ciebie znaczy

Słońce maluje czerwień nieba
gdzieś wijąc sobie swe posłanie
Świątynia pragnie swego Chleba
bo tylko w Nim jest "niech się stanie"

..................


"Tylko głupiec może powiedzieć, że to okno daje światło a nie słońce. Okno jest dobre, ale tylko dlatego, że tego Światła nie zatrzymuje"  Jan Budziaszek "Dzienniczek Perkusisty - Odkrycie Ameryki"
[http://www.exodus.lublin.pl/pozycja.php?id_poz=1331&id_sesji=0&powrot=grupy.phpyypodzial=0zzstrona=2zzid=50]

....................

*********
czasem jest deszcz to znów pogoda
wiesz, użyteczna jest też nuda
przeznaczyć czasu Ci nie szkoda
na rzeczy, z których Bóg uczyni cuda

ciekawe, zapala pragnienia
Łaską do dobro podtrzymuje
a wola z żaru płomień wznieca
w nim Boga - Miłość odnajduję

a gdy jest noc i gwiazd spadanie
księżyca blask tłumi ten płomień
uklęknę prosząc niech się stanie
cokolwiek, byle się nie zgubić

a czas ma czas przewrotnie
okno przepuszcza świt - posłańca
słońce znów wschodzi okazałe
do codziennego prosząc tańca


 ............

Trzymajcie się !