Szukaj na tym blogu

niedziela, 10 czerwca 2012

Zmiany, zmiany, zmiany albo o sakramencie pokuty


Witajcie,

Jak łatwo prosić Światło o to by przyszło. Jak trudno uklęknąć i schylić głowę gdy przychodzi - choć to chyba jedyny sposób na to by się wtedy nie przewrócić.

Pokora, pokora, pokora.

Valtorta zapisuje [źródło: http://voxdomini.com.pl/valt/valt/v-07-016.htm]
„Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego”.
Oto pokora: kamień węgielny doskonałości. Zaprawdę powiadam wam, błogosławcie tych, którzy was upokarzają. Dają wam bowiem to, czego potrzebujecie, żeby zasiąść na waszym niebieskim tronie.
Nie, pokusa nie jest ruiną, jeśli człowiek trwa pokornie przy Ojcu i prosi Go, aby nie pozwolił szatanowi, światu i ciału pokonać go. Korony błogosławionych są przyozdobione klejnotami przezwyciężonych pokus. Nie szukajcie pokus, lecz kiedy przyjdą, nie postępujcie nikczemnie. Pokorni, a zatem silni, wołajcie do Mojego i waszego Ojca: „Wybaw nas od złego”, a zwyciężycie zło.

Gdyby rolnik chciał tylko "raz a dobrze" zaorać swoje pole, potem zasiać a potem wreszcie "raz a dobrze" zebrać  - wszyscy by się z niego śmiali. Pole trzeba orać co roku, co roku zasiewać i co roku zbierać to, co Bóg zechciał by było do zebrania. Ostatecznie to przecież On daje wzrost.
Gdy coś nie wychodzi pycha bardzo lubi oskarżać (oddając sprawiedliwość: jak coś wychodzi też i nagrodzić potrafi).
Pytanie tylko ... jakim prawem???
Skoro naszym Panem jest Bóg to do Niego należy zarówno prawo dania nagrody jak i karania. Bogu dzięki bo On zna swoje dzieci i jest Miłością, której tak często człowiekowi brakuje.
Zamiast się więc biczować powiedz "jestem gotowy (gotowa) by posłuchać ku czemu to ma służyć".
"Ku czemu" zamiast "dlaczego"!

I znowu, i znowu, i znowu. ... aż do śmierci.....

Wzrostu nie ma bez zasiewu. Zasiewu nie ma bez orania. Oranie ... hmm boli. Jak bardzo? BARDZO!
Oranie czy też Prawda - jak chcecie -  to zawsze trudna zmiana. Może będzie nam wszystkim łatwiej jeśli przyjrzymy się jak każda zmiana przebiega w człowieku. Taka też!
Pierwszy etap zmiany to zaprzeczenie. To nie prawda, to nie tak, ty mnie (lub Ksiądz mnie) w ogóle nie rozumie(sz). Co innego miałem na myśli. Ja to zaraz wszystko wytłumaczę raz jeszcze. To skomplikowane (zakłamane?). Tak to już jest, że zwyczajnie trudno jest przyjąć na przysłowiową klatę rzeczy, które wywracają do góry nogami to na czym wydawało się mocno stoimy. Tak to jest.
Drugi etap zmiany to złość, agresja, siła, którą wykorzystujemy by z prawdą walczyć. Każdy ma dziesiątki narzędzi, jednak jeśli będzie je uczciwie stosował na nic się zdadzą bo "jaki jest koń każdy widzi".
Trzeci etap to apatia więc stan (błogosławiony?), w którym już nie mamy siły walczyć i zarówno serce jak i mózg zaczynają funkcjonować bez narkotyku emocji (ego?) skupiając się na meritum sprawy.
Meritum zaś jest proste bo i prawda jest zwykle prosta stąd czwarty etap zmiany to akceptacja.

Mówi się, że na błędach się uczymy. Ja wolę napisać, że uczymy się na prawdzie o sobie. Czy będziemy je zostawiać (błędy) czy też brać ze sobą (prawdę) koleją rzeczy jest iść dalej bogatsi o doświadczenie, które podarował nam Bóg.
Wiecie, módlmy się wspólnie za Ojców, którzy posługują w konfesjonałach. To duża odwaga mówić prawdę i potem brać na siebie pierwszą reakcję drugiego człowieka. Wymaga wielkiej siły udzielanie pomocy gdy w zamian otrzymuje się zwykle to co właściwe dla pierwszych dwóch etapów zmiany.
Tak już to jest, ale módlmy się z Nich.
Trzymajcie się!
Michał


ps.
I każde słowo ma znaczenie
gdy proszę Światło by rozbłysło
choć czasem znaczy .. podzielenie
- to światło - wszystko!

lemiesz rozcina ziemię twardą
by wgłąb wpuścić słowo - powietrze
nagina woli dumę hardą
jak długo jeszcze?

co roku orać i siać trzeba
co roku Bóg przychodzi z plonem
wiesz, w cierpliwości jest coś z Nieba
ja ... nadal płonę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz