Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 listopada 2012

Historia pewnej rozmowy albo o debacie, która ... już trwa

Od czasu do czasu wpadają mi w ręce (czy raczej oczy) strony, które komentują obecną rzeczywistość gospodarczą i polityczną. Przyznam, że lampka ostrzegawcza zapaliła mi się po raz pierwszy, gdy zrozumiałem, że informacje te budzą mój strach. Nie jest dobrze działać pod wpływem strachu, a przecież zwykle do działania zachęcają zamieszczane tam informacje.

Zapraszam Was do szybkiej podróży w czasie ;)

Jest rok 2009, w którym prowadziłem bardzo ciekawą rozmowę z pewnym ciekawym człowiekiem. Usłyszałem wtedy taką teorię:
 
"Demokratyczny świat zmienia się w kołowym cyklu. Kiedy następuje czas przełomu do władzy przychodzą bohaterowie, herosi, rycerze. Są oni szorstcy, ale przeprowadzają przez Morze Czerwone. Po jakimś czasie ludzie mają dosyć herosów i potrzebują odmiany. Wybierają zatem pięknisiów, układnych, ślicznych. To jest ten moment, kiedy świat taki jakim stworzyli go bohaterowie zaczyna doskonale działać. Wszystkim powodzi się lepiej. Snute są szerokie plany i wydaje się, że tak będzie zawsze. Wtedy wydaje się, że droga do władzy prowadzi tylko poprzez bycie jeszcze piękniejszym, jeszcze ładniejszym, jeszcze... W ten sposób do władzy dochodzą oszuści, kłamcy i podelece. Ale wtedy pojawiają się pierwsze oznaki kryzysu, a z nimi oszuści nie potrafią sobie dać rady (niby jakim cudem). Ciągle jeszcze wydaje się, że im się uda – ale zaczyna szwankować coraz więcej, a naród oczekuje by ktoś im wytłumaczył, ktoś ich poprowadził, ktoś dał receptę. Niestety, to jeszcze nie jest czas nowych bohaterów – to dopiero czas pajaca. Pełnego nadzwyczajnych recept, wielkiej strategii, pomysłów na uzdrowienie. Dopiero na nim cykl się zamknie i da drogę nowym bohaterom.

Nie zawsze można spersonifikować dany cykl z jedną osobą – to może być Ktoś i Jego epigoni.

Nie każda część cyklu jest jednakowo długa...


Możesz ułożyć tak sobie amerykańskich prezydentów (zaczynam od herosa)


Roosevelt i następcy --- Kennedy i LBJ --- Nixon... --- Carter --- Reagan (znowu heros) --- Clinton --- George W.Bush --- Obama?


A możesz przejechać się także po innych krajach:


Wałęsa --- Kwaśniewski --- Miller i jego komanda --- Kaczyński lub Tusk (w zależności od uznania)

  
Uwaga pierwsza:
Ten cykl działa (według mojej teorii) w krajach demokratycznych, ponieważ odpowiada zachowaniom i potrzebom mas (zwanych niekiedy tłumem, niekiedy elektoratem, niekiedy narodem).
 
A druga – do Twojego zastanowienia się, bo sam nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Otóż wydaje się, że sztuka wyprzedza politykę o jeden cykl (musiał być Elvis, żeby był Kennedy; musiał być Jarocin, żeby był 1989 w Polsce). Natomiast biznes jest o jeden cykl spóźniony. Czyli wizjonerzy typu Jobs i Gates mogą zabłysnąć za Clintona, ale w czasach herosów to biznes robi za pajaca. Dzisiaj wypadałoby, że biznes jest w fazie oszusta. Czy zatem wierzysz w szczerość zaangażowania w „zielony przemysł”, eko-korporacje i społeczną odpowiedzialność biznesu?
"




Gdy zapytałem czy mogę się tą teorią podzielić na blogu okazało się, że powstał już artykuł na ten temat : http://liberte.pl/koniec-pewnego-cyklu-herosi-wspaniali-mistrzowie-obludy-i-szamani/

I tu dochodzimy do sedna sprawy:

Michał Jaworski pyta "Kim są ludzie, którzy wprowadzą Polskę w kolejny cykl, a ich nazwiska będą błyszczały pełnym blaskiem w kolejnym czasie Wspaniałych? Dziś są po studiach, a możliwości rozwoju nie bardzo ich satysfakcjonują. Nie chcą iść do korporacji, gdzie wprawdzie czekają niezłe pensje i klimatyzowane biura, ale stają się bezwolnymi pionkami. Nie sądzą, by założenie własnego biznesu i użeranie się z urzędnikami miało przyszłość. Nie uważają też, że pieniądz jest miarą wszechświata, ale ubogi duchem świat polityki ich nie pociąga. Życie w organizacjach pozarządowych nie jest dla nich planem długoterminowym. Nie wierzą ani w „społeczną odpowiedzialność biznesu”, ani w „innowacyjność państwa”, zdając sobie sprawę z tego, że pewnych zadań państwo nie powinno przekazywać biznesowi (i vice versa!). Mają kłopot z wyborem swoich preferencji politycznych, trafnie odgadując, że wszystkie partie – z ich perspektywy – są takie same i nie mają im nic do zaproponowania. Na chandrę słuchają Amy Winehouse i czytają Stiglitza, choć nie identyfikują się z kierunkiem rozwoju, jaki on kreśli.
Czekam na kolejną debatę, która zostanie opisana jako pamiętna. Jest bliżej, niż się tego spodziewamy
."

Zobaczcie jak zmienia się scena artystów, posłuchajcie tekstów, tego, co jednostki wrażliwe śpiewają (czasem krzyczą) zanim ktokolwiek to zauważy. Nie patrzcie na styl wrażliwości: punk, rock, hip-hop, poezja śpiewana,....,  posłuchajcie tekstów.

Na blogu działają komentarze;) zapraszam do wrzucania linków ..

Czy wspomniana przez Michała Jaworskiego debata czasem już się nie zaczęła?

4 komentarze:

  1. Reagan herosem :)

    ja myślę, o książce, w której naukowcy odkryją wirusa, który powoduje, że jego nosiciele myślą, że chciwość to najsprawiedliwszy mechanizm regulacji społecznej. Myślą też, że pomaganie innym, dzielenie się z innymi to głupie pomysły, powodujące rozleniwienie homo sapiens, i co najgorsze straszny fakt, że chciwi nie mogą swobodnie nacieszyć się swoją chciwością. Kult chciwości powinien być bardzo niepopularny, ale najpierw "herosi chciwości" mieli aparat przymusu, a potem stworzyli bożka o nazwie "rozwój". Wbili ludziom do głów, że albo rozwój albo śmierć w męczarniach. Sprytnie wyłączyli u ludzi myślenie "po co taki szybki rozwój?" a zostało tylko "kto da lepszy rozwój".

    Książka kończyła by się optymistycznie, usunięciem wirusa. Wielu wtedy w końcu by zrozumiało o czym mówił Jezus i raczej nikt by nie głosował na Republikanów :)

    No ale dodam, że rzeczywiście im system bardziej wspiera chciwość tym szybszy rozwój. Moi herosi to jednak ci co mówili, wolniej, ale wspólnie, tak żeby najsłabsi nie zostali z tyłu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "wolniej ale wspólnie" - co za 'wspaniałe' socjalistyczne hasło, a jeszcze jak byśmy wprowadzili przymus jego stosowania dla wszystkich ludzi to wtedy mielibyśmy socjalizm totalitarny. Pewnie masz dobre intencje ale nie wymagaj, żeby to hasło stosowali wszyscy razem z Tobą :-) Gdyby np. Albert Einstein stosował tą zasadę w swoim życiu i najpierw tłumaczył wszystkim znajomym naukowcom swoje pomysły i przekonywał ich że są słuszne to nigdy by nie opracował i udowodnił teorii względności.. Przemyśl to!

      Usuń
  2. Napisz tą książkę. Chętnie zapoznam się szczegółowo z Twoimi opiniami. Ciekawi mnie też na kogo i dlaczego głosowaliby bohaterowie Twojej książki.

    Na tu i na teraz - tak, jak napisałem szukam głosu pokolenia - jak masz ciekawe linki - podeślij.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałem dziś maila. Dziękuję!

    http://www.youtube.com/watch?v=pHyu1yH1kgs

    OdpowiedzUsuń