Szukaj na tym blogu

czwartek, 22 grudnia 2011

O samoocenie raz jeszcze


Od jakiegoś czasu chciałem się z Wami podzielić pewnym obrazem odnośnie samooceny oraz przy okazji polecić kapitalną książkę.

Z samooceną jest tak, że jej potoczne rozumienie właściwie całkowicie rozmija się z prawdą. Człowiek o wysokiej samoocenie to nie zapatrzony w siebie egocentryk. A niska samoocena niekoniecznie oznaczać musi czerwony nos i zapuchnięte oczy.

Niska samoocena to generalnie mówiąc głębokie odczuwanie nieprawdy na swój temat.

Wyobraźmy sobie, że człowiek jest jak magazyn pełny różnych różności. Gdy samoocena jest niska w magazynie tym nie ma światła lub jest bardzo nikłe. Oznacza to, że człowiek po pierwsze nie wie kim na prawdę jest (lub ile jest warty), ale co ważniejsze musi polegać (i najczęściej polega) na zdaniu innych ludzi względem siebie.  To jak wpuszczanie ludzi z latarkami do swojego "magazynu". To w oczach ich świateł osoba z niską samooceną będzie szukać potwierdzenia swojej wartości.... bądź jej braku. Wpuszczać będzie ich tam bez liku albo też odgrodzi się grubym murem.

Osoba z wysoką samooceną to stan gdy w magazynie jest po prostu widno. Widzimy rzeczy fajne i te mniej fajne, takimi jakimi są, bez jednak oskarżania siebie za ten stan. Ponownie, ludzie wchodzić będą do naszego wnętrza ze swoimi latarkami (bo druga osoba to zawsze niewiadoma). Właściciel magazynu jest jednak niezależny od ich opinii. Inne osoby mogą poznać go częściowo. On siebie zna znacznie lepiej. Doskonale wie, że nawet potencjalne "rozczarowanie" będzie tylko zderzeniem wyobrażenia na temat magazynu w głowie gościa z rzeczywistością - a nie czymkolwiek co może mieć wpływ na właściciela.

Myślę sobie, że większość z nas ma problem z samooceną. Chcąc to w sobie zagłuszyć ścigamy się na zasadzie "kto ma więcej" lub "kto ma mniej" szukając potwierdzenia swojej wartości w oczach drugiej osoby.

Jeśli więc ktoś Cię swoim osądem krzywdzi lub chce ścigać się z Tobą ... puść go przodem. Nawet jeśli jest przy tym bardzo przykry zrozum, że dla Ciebie to chwila, on sam zaś musi ze sobą (i w tym stanie ducha) przebywać 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W końcu każdy dzieli się tym co w obfitości płynie z jego serca;).

Myślę, że najwyższą samoocenę mają święci, jak św. Franciszek z Asyżu, o. Pio, wielu innych. Ich prostoduszność ....zachwyca.

Po co to piszę?

Byśmy się ucieszyli sobą! Właśnie teraz, tak niedługo przed Wigilią Bożego Narodzenia.
W końcu radość to pierwszy warunek świętości... wróć - chciałem napisać "pierwszy warunek normalności".


Trzymajcie się!
Michał

ps. polecam serdecznie książkę http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=minuta+m%C4%85dro%C5%9Bci
Zaraził mnie tymi cytatami najpierw Mateusz, potem Dominik - genialne! Właśnie w swojej prostocie;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz