Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Na minutę przed zaśnięciem


Całe życie uczę się "to nie moje". Wszystko co mam zostało mi dane "na ten czas". Hmm, na czas, który mija.
Osoby, zajęcia, przedmioty, stany. Wszystko przychodzi i odchodzi.

Zostaję JA.

Czy tak właśnie będzie po śmierci ciała? Człowiek musi nauczyć się nie przywiązywać, nie posiadać by zwyczajnie nie zwariować w świecie, gdzie w pełnym poznaniu dowie się jak bardzo wszystko należy do Boga i jest w Bogu. Dopiero wtedy (s)tworzy (tak, i jednocześnie otrzyma) zdrową odrębność, zdrowe JA i otrzyma w darze ŻYCIE - Wolność.

Przeciwnik uczy odwrotnie. Posiadaj, miej! A co będzie z Tobą?
by po śmierci wtopić nas w siebie, odebrać Życie, odebrać wolność w nieskończonym, niezaspokojonym pragnieniu posiadania na wyłączność. W Ja, które zaszkodziło.

Jezu Ufam Tobie!

Tak, na prawdę często budujemy na ludziach (w tym na sobie) oczekując od nich tego, co może dać tylko Bóg. Co za pomyłka!

Przychodzi mi do głowy przypowieść o domu budowanym na skale i na piasku.

Piasek (ludzi jako grupę) łatwo kształtować (lub raczej łudzić się, że się to robi), ale gdy przychodzi chaos/ problem/nieprzewidziana sytuacja/ciężar   (WODA) wypełnia wszystkie szczeliny między ziarenkami (ludźmi) i sprowadza ich do parteru. Gdy woda wyrówna piasek chodzi się po nim jak po betonie. Na poziomie zero.

Inaczej skała. Każde ziarenko piasku wzięte pod lupę to skała. To pojedynczy człowiek. Tu potrzeba czasu na kształtowanie. Dużo czasu i dużo cierpliwości. Potrzeba też powrotu do źródeł czyli tej pierwszej skały, z której w istocie ziarenko pochodzi. Oparcia się na niej.

Wtedy woda może tylko nadać kamieniowi połysk.

Jezu Ufam Tobie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz